środa, 29 grudnia 2010

Narkomania - Streetworker


Mroźny, zimowy wieczór. Stoimy przed zamkniętym wejściem do budynku, w którym mieści się Stowarzyszenie "Powrót z U". Dzwonię do Henryka, do biura, spytać co się dzieje, bo przecież spotkanie grupy nie było odwołane. W zeszłym tygodniu ktoś zasugerował, żeby może w okresie między Bożym Narodzeniem a Nowym Rokiem nie robić spotkania. Ale Henryk stwierdził, że środa to normalny dzień pracy, żadne święto i nie można tak po prostu zamknąć drzwi. Nawet gdyby przyszło tylko kilka osób, to spotkanie się odbędzie.

Na początku było nas czworo, później przyszedł jeszcze Zdzisław. Od razu stał się centralną postacią naszego spotkania. Wcale się nie dziwię, bo jest osobą niezwykłą, barwną i nietuzinkową. Spotkanie z nim zawsze mnie ubogaca. Kiedyś on dostał tutaj wsparcie, a teraz sam daje je innym. Pracuje jako streetworker.

środa, 22 grudnia 2010

Wigilia w "Powrocie z U"


Dzisiaj spotkanie świąteczne - Wigilia w Towarzystwie.
Myślałam, że na to wyjątkowe spotkanie przyprowadzę Gościa. Pewną młodą osobę, której jeszcze nie poznałam osobiście, ale która po lekturze mojego bloga napisała do mnie maila. Interesuje ją działalność naszego stowarzyszenia i chciałaby porozmawiać o tym z osobami, które korzystają z pomocy Towarzystwa "Powrót z U". Pewnie będzie jeszcze okazja się spotkać.

Wigilia była pełna wzruszających, szczerych życzeń, które, mam nadzieję, że się spełnią.
Oczywiście był też tradycyjnie, wielki stół, pełen najsmaczniejszych, wigilijnych potraw. Było więc p y s z n i e !

środa, 24 listopada 2010

Uzależnienie - wstyd

Rok temu o tej porze zaczęłam pisać tego bloga. Bądź co bądź, jest to jakiś jubileusz. Uczciłam go ... pójściem na grupę!
Agnieszka podała temat do rozważań, w sam raz na moją rocznicę. A mianowicie, mieliśmy sobie przypomnieć co czuliśmy na początku naszej "kariery" współuzależnionego, a jak to wygląda teraz?

Mówiliśmy o wstydzie.
U nas na początku tyle się działo, trzeba było podejmować konkretne kroki, że nie mogłam taić faktu uzależnienia mojego dziecka. Wiedzieli o tym ci, którzy mogli mi pomóc w tej sytuacji. Nie kryłam tego przed najbliższą rodziną, byłam w stałym kontakcie z dyrektor szkoły i wychowawczynią, z terapeutami z poradni i ośrodków, wiedział dzielnicowy, informowałam też Sąd Rodzinny. Sąsiedzi oczywiście też wiedzieli, bo nie zależało mi na tym, żeby ukryć, że w naszym domu dzieje się coś złego.
Nie mówiłam natomiast o naszym problemie osobom, które nie miały wiedzy na temat uzależnień i wiedziałam, że w niczym nam nie pomogą. Taką postawę przyjęłam, choć wiem, że inni nie mieli takich oporów. To jest sprawa indywidualna i każdy postępuje tak, jak sam uważa za słuszne.

środa, 3 listopada 2010

Henryk Kasprzycki - Przewodniczący TRiPDU "Powrót z U" w Toruniu

Henryk kandyduje w Wyborach Samorządowych 2010 na radnego do Sejmiku województwa kujawsko - pomorskiego.
Wiem, że jak będzie miał możliwość, na pewno będzie wspierał organizacje i stowarzyszenia zajmujące się problemami nurtującymi rodziny. Można mu wierzyć, bo nie rzuca słów na wiatr. Nasza rodzina, kiedy znalazła się w głębokim kryzysie, otrzymała konkretną pomoc w Stowarzyszeniu "Powrót z U". Rodzin, które dostały wsparcie, jest bardzo dużo. Jesteśmy najlepszą reklamą skuteczności działania takich organizacji pomagających rodzinom. Nie potrzeba wielkich funduszy, czasem trzeba być jedynie przy tej rodzinie, trochę nią pokierować, a kiedy złapie oddech, sama zaczyna sobie radzić. Warto zacząć głośno mówić, że to nie wstyd mieć problem, ale gorzej jest, kiedy nic się z tym nie robi.

Henryk stawia na rodzinę. Według Niego: "Rodzina to społeczność, która ma coś do powiedzenia!"

środa, 27 października 2010

Współuzależnienie - zasady obowiązujące na grupie wsparcia

Zastanawia mnie, ile osób przewinęło się przez grupę wsparcia?
Sama chodzę już ponad cztery lata, a przez ten czas prawie zawsze na spotkaniu była nowa osoba. Ciekawe, po jakim czasie nie pomieścilibyśmy się na sali, gdyby większość nowicjuszy nie rezygnowała? Albo, czy kiedyś będzie tak, że przestaną przychodzić nowi rodzice? Nie dlatego, że nie będą chcieli, ale dlatego, że nie będzie takiej potrzeby. Póki co, stale przychodzą nowi i to właśnie dla nich, przypominane są zasady obowiązujące na grupie wsparcia.

Aby każdy z nas na spotkaniu czuł się bezpiecznie, pamiętaj:
- nie oceniaj
- nie krytykuj
- nie pouczaj
- zachowaj dyskrecję

Na grupie wszyscy jesteśmy na równych prawach, dlatego:
- słuchamy siebie wzajemnie
- każdy ma prawo wyrażać swoje myśli, uczucia, poglądy

Nasza aktywność na grupie jest dowolna i dobrowolna:
- zabierasz głos, kiedy uznajesz za stosowne
- nie musisz się wypowiadać, jeśli nie chcesz

Prawidłowe funkcjonowanie grupy wspomagają zasady:
- mówi tylko jedna osoba
- nie przerywamy innym
- nie przeszkadzamy


Zachowanie dyskrecji wydaje mi się szczególnie ważne, bo na spotkaniach mówimy o trudnych sprawach, dotyczących bezpośrednio nas i naszych bliskich. Chciałabym, żeby moje doświadczenie, którym dzielę się na grupie, pomogło innym, a nie stało się źródłem niezdrowej sensacji. Sama przestrzegam zasady zachowania dyskrecji i nie wtajemniczam nawet moich najbliższych w to, że na grupie spotkałam znajomą osobę. Ta informacja zostaje w czerech ścianach sali przy ul. Strumykowej 4.

środa, 20 października 2010

Terapia uzależnienia a duchowość


"Pierwiastek duchowy w leczeniu uzależnienia" - taki był temat przewodni naszego dzisiejszego spotkania na grupie wsparcia.

Dla mnie jest oczywiste, że człowiek nie jest tylko cielesny, ale również duchowy.
Kiedy w chorobie naszego syna doszliśmy do momentu, w którym wydawało mi się, że nic nie mogę zrobić i na nic nie mam już wpływu - upadłam na kolana. Zaczęłam się modlić, a właściwie rozmawiać z Bogiem, do którego nie odzywałam się przez wiele lat. Dlatego, nie mając śmiałości prosić o cokolwiek, oddałam Mu jedynie syna w opiekę, aby prowadził go, sobie tylko znaną Drogą.

Spotkałam Boga w mojej słabości. Teraz jest we mnie zgoda na Boży plan i mam w sobie Jego pokój. Pan z mojej słabości uczynił siłę.

>>Lecz powiedział do mnie: Dosyć masz, gdy masz łaskę moją, albowiem pełnia mej mocy okazuje się w słabości. Najchętniej więc chlubić się będę słabościami, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusowa.<<
/2 Kor 12, 9/

środa, 13 października 2010

Narkomania – szybkie rozpoczęcie terapii

W zeszłym tygodniu miałam zajętą całą środę, więc dzisiaj tym chętniej przyszłam na grupę.

Szczęśliwie dla mnie i oczywiście dla mojego dziecka, nie miałam większych oporów przed pójściem na pierwsze spotkanie kilka lat temu. Szukałam pomocy i nie zastanawiałam się, czy przypadkiem nie spotkam tu kogoś znajomego. Wiem, że dla niektórych była to bariera, która powstrzymywała ich przed przyjściem na grupę. Kilka razy stali już pod drzwiami, ale nie mieli odwagi nacisnąć klamki.

Przypominam sobie moje pierwsze "wejście smoka". Kiedy otworzyłam drzwi Poradni przy ul. Strumykowej 4, zobaczyłam Panią, która uśmiechnęła się do mnie, bo znałyśmy się z widzenia. Miła, znajoma Pani okazała się kierowniczką Poradni i zaprosiła mnie na spotkanie. Agnieszka była właśnie pierwszą znajomą osobą, którą spotkałam na grupie. I nic strasznego się nie stało. Żałuję tylko, że nie trafiłam tu wcześniej. Bo z narkomanią, tak jak z każdą inną chorobą - im wcześniej będzie rozpoznana i leczona, tym lepsze rokowania daje to na przyszłość.

środa, 29 września 2010

Współuzależnienie - Bądź niezależny


Dzisiaj sala przy ul. Strumykowej 4 była ciasno wypełniona - przyszło 28 osób! Na zakończenie spotkania mieliśmy powiedzieć coś o sobie, jak się czuję w tej chwili.
Czuję, że powoli wracam do normalności, to znaczy zauważam siebie i swoje potrzeby. Już nie skupiam się chorobliwie na moim zdrowiejącym synu. Zapisałam się na kurs i będę uczyć się tego, co mnie interesuje. Syn przychodzi do mnie, mówi o swoich planach, a ja go wysłuchuję. Staram się szanować jego własne wybory, bo przecież ma do nich prawo. Tak samo jak ja mam prawo do niezależności. W najpiękniejszej i najmądrzejszej Księdze znalazłam dzisiaj taki fragment:

Bądź niezależny

20 Ani synowi, ani żonie, ani bratu, ani przyjacielowi
nie dawaj władzy nad sobą za życia,
nie oddawaj też twoich dostatków komu innemu,
abyś pożałowawszy tego, nie musiał o nie prosić.
21 Póki żyjesz i tchnienie jest w tobie,
nikomu nie dawaj nad sobą władzy.
22 Lepszą jest bowiem rzeczą, żeby dzieci ciebie prosiły,
niż żebyś ty patrzył na ręce swych synów.
23 W każdym czynie bądź tym, który góruje,
i nie przynoś ujmy swej sławie!
24 W dniu kończącym dni twego życia
i w chwili śmierci rozdaj [swoje] dziedzictwo!

/Syr 33, 20-24/

środa, 22 września 2010

Współuzależnienie - Rodzice wsparciem dla siebie

W domu mamy remont, ale powiedziałam sobie, że chociaż na godzinkę wpadnę na grupę wsparcia. Chciałam się też spotkać z koleżanką, z którą dawno się nie widziałyśmy.

Na spotkanie przyszło sporo rodziców i zrobiło się małe zamieszanie, kiedy szukałam wolnego miejsca.
Usiadłam naprzeciwko rodziców, którzy swoim zachowaniem bardzo przypominali nas oboje z mężem, kiedy byliśmy na początku drogi.
W naszym wypadku wyglądało to tak: Jedno mówi czarne, drugie mówi białe. Ja za bardzo do przodu, a mąż z rezerwą do każdego mojego pomysłu. Ja bym chciała już zaraz, teraz, a mąż bez entuzjazmu, niechętny. Każde z nas miało odmienne zdanie i nie mogliśmy się porozumieć. Tak było również na spotkaniach, chociaż nie spodziewałam się, że jest to aż tak widoczne.

Dopiero po kilku miesiącach ktoś na grupie powiedział, "Patrzcie, już się tak nie sprzeczają". To był ten czas, kiedy wiedzieliśmy już, w którą stronę ciągniemy nasz wózek. Drobne niezgodności się zdarzały, ale nie przeszkadzały nam działać wspólnie według jednego planu. A plan był taki, że syn ma się zacząć leczyć.

środa, 15 września 2010

Grupa wsparcia dla rodziców dzieci uzależnionych w Grudziądzu

Dzisiaj dostaliśmy zaproszenie na uroczyste świętowanie pięciolecia działalności zaprzyjaźnionej grupy wsparcia dla rodziców w Grudziądzu. Podobnie jak nasze Stowarzyszenie, które jest prowadzone przez Agnieszkę i Henryka Kasprzyckich, grudziądzka grupa także prowadzona jest przez parę małżonków.
Myślę, że jest to bardzo korzystne opcja dla rodzin szukających wsparcia, jaki i dla osób samotnie wychowujących dzieci. Do poradni trafiają zarówno matki, jak i ojcowie. Terapia współuzależnienia polega, przede wszystkim, na gotowości i umiejętności dokonywania zmian w samych sobie. Na grupie uczymy się tego od innych rodziców, czerpiąc z nich inspirację do nowych zachowań, postaw i poglądów.

Nie odkryję Ameryki, jeśli powiem, że kobiety i mężczyźni różnią się od siebie ;-)
To, co przemawia do kobiety, nie zawsze musi trafić do mężczyzny. Czasem ważne jest nie tylko CO kto mówi, ale również KTO to mówi. Bywa, że łatwiej jest nam się identyfikować z przedstawicielem naszej płci i na przykład do mężczyzny lepiej przemawia historia z życia mężczyzny, niż przeżycia kobiety.
Ojcowie przychodzący na grupę, często o tym mówią. Kilku ojców wspominało, że bardzo pomogła im "męska" rozmowa, którą przeprowadził z każdym z nich Henryk. Takie "cudowne przebudzenia" już się zdarzały na naszej grupie. Ojcowie zaczynają wspaniale pracować i wspierać swoje małżonki, choć do tej pory wręcz przeszkadzali.

Mój mąż też miał opory przed pierwszym spotkaniem, ale później nie było już tak źle. Ostatnio trochę się "opuścił", ale dzisiaj przyszedł po dłuższej przerwie i stwierdził, że zrobił to z przyjemnością.

środa, 8 września 2010

Narkomania - czy rodzice są w stanie zmotywować dziecko do leczenia się?

Agnieszka poprosiła nas dzisiaj o wypełnienie prostej ankiety. Pytanie brzmiało: Czy rodzice są w stanie zmotywować dziecko do leczenia się?
Ankietę wypełniło 14 osób. Agnieszka zliczyła odpowiedzi, a ja szybko policzyłam rozkład procentowy. Wynik wyglądał następująco:

  • zdecydowanie tak - 3 osoby = 21%
  • w znacznym stopniu - 5 osób = 36%
  • w niewielkim stopniu - 5 osób = 36%
  • zdecydowanie nie - 1 osoba = 7%

Pokuszę się o interpretację tego wyniku.
Suma odpowiedzi zdecydowanie tak i w znacznym stopniu wynosi 57%, co daje przewagę nad sumą odpowiedzi zdecydowanie nie i w niewielkim stopniu, których było 43%.

Według mnie jest to wynik dający nadzieję. Można wnosić, że więcej osób ma pozytywne doświadczenia w motywowaniu dziecka do leczenia. W tej grupie z pewnością są ci, którzy odnieśli sukces oraz tacy, którzy są na najlepszej drodze do jego osiągnięcia. To bardzo budujące i zachęcające dla tych rodziców, którzy jeszcze nie wierzą we własne siły. Warto przemyśleć sprawę i już dzisiaj zacząć wprowadzać zmiany. Skoro inni osiągnęli sukces, dlaczego mnie ma się nie udać?

Dla tych, którzy pomyślą może, że ankieta jest przeprowadzona na mało reprezentatywnej grupie 14 osób, spieszę z zaskakującą informacją. Otóż wynik ankiety przeprowadzonej na naszej grupie wsparcia, jest zbieżny z wynikiem takiej samej ankiety, przeprowadzonej w Internecie >> ANKIETA

W sieci wypowiedziały się do tej pory 194 osoby, więc próbka jest już bardziej liczna. Do tego, zakres badanych nie jest zawężony jedynie do osób uczestniczących w grupie wsparcia.

Ciekawie to wypadło i cieszę się, że Agnieszka wykorzystała ankietę ze strony, którą prowadzę www.narkomania.neostrada.pl.

środa, 1 września 2010

Uzależnienia - po co chodzimy na grupę wsparcia?

Dzisiaj mamy się zastanowić, co daje nam systematyczne przychodzenie na grupę wsparcia. Agnieszka na początek trochę nam pomogła i odczytała
ściągawkę. Potem oddała głos osobie, która przyszła tu po raz pierwszy. Chcieliśmy dowiedzieć się od niej, co sprawiło, że pojawiła się na grupie.
Dalsza dyskusja, jak to często bywa, odbiegała od głównego tematu, każdy jednak starał się, chociaż jednym zdaniem, nawiązać do niego. Z tym jednym zdaniem, to ciekawa sprawa, bo czasem właśnie jedno zdanie usłyszane na grupie, potrafi zapaść w nas bardzo głęboko. Zabieramy je ze sobą, bo było przeznaczone właśnie dla nas.
Z tego spotkania zapamiętam wypowiedź Zdzisława, że czynni narkomani są jak piranie - skubią swoje ofiary z pieniędzy albo uczuć...

środa, 25 sierpnia 2010

Dwubiegunowość interesów RODZICE - DZIECI

Na jednym biegunie RODZICE chcący kontrolować życie dzieci i za wszelką cenę uchronić je przed konsekwencjami ich własnych wyborów.
Na drugim biegunie DZIECI chcące realizować swoje życie według własnych pomysłów.

Ucieszyłam się, bo temat trochę zahacza o moje przemyślenia sprzed tygodnia, a dotyczące naszych postępów w "odcinaniu pępowiny".
U nas sytuacja wygląda tak, że syn wyprowadził się do dziadków. Moi Rodzice zgodzili się go przyjąć, kiedy ich o to poprosił. Przede wszystkim ma tam większą swobodę i nie czuje się kontrolowany. W domu każdy jego późniejszy powrót nie był mile widziany. Po prostu nam to przeszkadzało, bo oboje wstajemy rano do pracy i chcemy się wyspać. Nie wpływało to dobrze na nasze nowo odbudowane relacje z synem.
Teraz sytuacja przypomina trochę rozwiązanie zalecane przez terapeutów, kiedy to, po terapii, dziecko nie wraca do rodzinnego domu. Często neofici zaczynają nowe życie w miejscowości, w której się leczyli. Tam kończą naukę, podejmują pracę. Jeżeli ośrodek stwarza takie możliwości, na początku mogą zamieszkać w hostelu. Hostel to takie miejsce, które nie jest już ośrodkiem, ale obowiązują tam pewne zasady, które pomagają płynnie i bezpiecznie przejść z rzeczywistości ośrodkowej do świata bez ochronnego klosza.

środa, 18 sierpnia 2010

Zmieniać się - terapia współuzależnienia



Przez trzy tygodnie nie napisałam nic nowego na blogu, ale w końcu są wakacje, wyjazdy i zmiany, zmiany, zmiany...


W czasie długich, bieszczadzkich wędrówek, mogłam porozmawiać z samą sobą i dowiedzieć się od siebie ciekawych rzeczy:

Po schodach korzeni
Po schodach kamieni
Po mozaice liści
Poznaję, że nie ma drugiej takiej samej chwili


Możemy przechodzić tą samą drogą dwa razy, ale ani my, ani droga, nigdy już nie będziemy tacy sami.

Na grupę dotarłam jak zwykle trochę spóźniona. W sali, na stoliku, wśród innych materiałów edukacyjnych, leżała karteczka:

"Współuzależnioną jest osoba, która pozwala na to, by zachowanie innej osoby oddziaływało na nią ujemnie i która obsesyjnie stara się kontrolować zachowanie oddziałującej na nią w ten sposób osoby."

Tekst postanowiłam potraktować, jako swoisty rachunek sumienia. Skoro chodzę już tak długo na spotkania, to czy coś w tym czasie ze sobą zrobiłam? Czy się zmieniłam?
Co do pierwszej części definicji osoby współuzależnionej myślę, że nauczyłam się stawiać granice, które jasno określają na co się nie godzę, szanuję siebie i oczekuję tego od moich dzieci.

Trochę gorzej widzę moje postępy w kwestii "odcięcia pępowiny".
Syn, co prawda, nie mieszka z nami, ale był to jego pomysł, który na początku nie bardzo mi się podobał. Pewnie odezwała się we mnie niezdrowa chęć kontrolowania życia mojego, dorosłego już przecież, dziecka. Teraz jednak dostrzegam pozytywy takiego rozwiązania i cieszę się, że zaufałam mądrości mojego zdrowiejącego syna.

środa, 21 lipca 2010

Interwencja - kontynuacja

Dzisiaj mamy się zastanowić nad tym, czy umiemy mówić otwarcie prawdę? Co robimy, kiedy w pokoju dziecka znajdujemy lufki, papierki, sreberka, torebki strunowe wypełnione suszem albo puste? Może nie mówimy nic, żeby nie wywoływać wilka z lasu. Uspokajamy się, że to nic groźnego. Skwapliwie wierzymy w tłumaczenia dziecka, że to rzeczy kolegi. Zaczyna się rozmywanie, zmiękczanie, zaprzeczanie faktom.

Zastanówmy się, co możemy zyskać, kiedy jasno wyartykułujemy prawdę. Prawda, chociaż trudna, jest konkretna i można się do niej ustosunkować. Można, a nawet trzeba zająć konkretne stanowisko wobec rzeczy nazwanych po imieniu. Można zacząć działać, zanim sprawy zajdą za daleko. Ponieważ prawda ma też taką właściwość, że lubi wychodzić na jaw, choćby po pewnym czasie. Warto więc mówić prawdę, nawet najgorszą.

Myślę, że czasem mamy problem z mówieniem prawdy, ale również z jej wysłuchaniem, bo to też wymaga odwagi. Takie spostrzeżenie, nasunęło mi się na koniec spotkania.

środa, 14 lipca 2010

Interwencja - metoda w terapii uzależnień

Upalne popołudnie. Wybieram cienistą stronę ulicy unikając palącego słońca. Oprócz mnie na grupę dociera tylko siedem osób, co z uwagi na taką tropikalną pogodę i wakacyjny czas wcale nie dziwi.

Mamy rozmawiać o interwencji. To jest konkretna metoda terapeutyczna, której inicjatorami i prowadzącymi są najbliżsi osoby uzależnionej. Do tego spotkania należy się najpierw dobrze przygotować, a potem zaprosić chorego i jasno przedstawić mu fakty z jego życia.
Na początek Agnieszka zarządziła tzw. "burzę mózgów" na temat: czego nie powinniśmy robić, kiedy mamy do czynienia z osobą uzależnioną. Oto nasze pomysły:
~ nie godzimy się na narkotyki w naszym domu ~ nie zaprzeczamy istnieniu choroby ~ nie kłamiemy na temat problemu ~ nie dajemy sobą manipulować ~ nie płacimy mandatów za dziecko ~ nie spłacamy jego długów ~ nie wpuszczamy do domu ~ nie godzimy się na agresję ~ nie marudzimy ~ nie „trujemy” ~ nie płaczemy ~ nie usprawiedliwiamy dziecka ~ nie wycofujemy się ~ nie odpuszczamy ~ nie wierzymy w obietnice ~ nie myślimy, że choroba sama przejdzie ~ nie wierzymy, że to pierwszy raz ~ nie dajemy się okradać ~ nie kontrolujemy ~ nie śledzimy ~

Na zakończenie każdy mówił jedno zdanie, które zrodziło się w nim pod wpływem dzisiejszego spotkania. Pomyślałam o tym, jak ważne jest wewnętrzne przekonanie do tego, co się robi.

środa, 7 lipca 2010

Wytrwałość w terapii współuzależnienia

Myślałam, że uda mi się wyjść ze spotkania bez słowa, ale Agnieszka sprytnie zatrzymała mnie pytając:
- Małgosiu, z jakimi uczuciami wychodzisz ze spotkania?

Chciałabym zachęcić tych rodziców, którzy są po raz pierwszy, albo byli dopiero kilka razy, żeby systematycznie przychodzili na spotkania.
Pamiętam siebie na początku, jak ze spotkania na spotkanie miałam coraz większe oczy, ze strachu. Ale przychodziłam, słuchałam, uczyłam się i po woli wprowadzałam to, na co się zdecydowałam w czyn. Każda rodzina ma swoją własną drogę do przebycia. Nie ma uniwersalnej drogi wychodzenia z uzależnienia i współuzależnienia. To są indywidualne wybory, które wypracowujemy sami, korzystając z doświadczeń innych rodziców. Na spotkania przychodziłam po "narzędzia" i instrukcję obsługi. Jak je wykorzystałam i że w ogóle wzięłam się do pracy, zależało już tylko ode mnie.
A efekty są. Dzisiaj, na przykład, przygotowaliśmy z synem wspólnie obiad. Syn zgrabnie połączył dwa przepisy i wyszło całkiem nowe, lekkie danie na upalny dzień. Przed wyjściem żartowałam, że nie otworzę ust na grupie, bo do sosu dodałam dużo czosnku ;-) Gdyby nie Agnieszka, prawie by mi się udało.

W drodze powrotnej do domu myślałam o tym, jak ważna jest wytrwałość w działaniu, której w moim przypadku towarzyszyła również wytrwałość próśb do Najwyższego.

Lamentacje Jeremiasza
Prośby wysłuchane

Wzywałem imienia Twego, o Panie,
z przepastnej jamy,
słyszałeś mój krzyk: "Nie zatykaj uszu na moją prośbę!"
Zbliżyłeś się w dniu, gdy Cię wzywałem,
rzekłeś – "Nie bój się"

środa, 23 czerwca 2010

O grupie wsparcia - na grupie wsparcia

W korytarzu, przed wejściem na grupę, natknęłam się na poirytowaną mamę, która wykrzykiwała coś do telefonu. Za chwilę wkroczyła na spotkanie, bezceremonialnie je przerwała, pytając o terapeutkę, która jeszcze nie dotarła. Na zaproszenie Agnieszki, żeby na chwilę dołączyła do nas, a nuż coś skorzysta, odwróciła się na pięcie i rzuciła przez ramię: "Ja nie mam narkomana!"
Nie wiadomo, co chciała przez to powiedzieć. Może myśli, że ta grupa wsparcia jest tylko dla rodziców narkomanów?
Na pewno jest różnica między uzależnieniem od alkoholu i od narkotyków, ale przecież nie ma większej różnicy w motywowaniu uzależnionego do leczenia. A poza tym, na grupę wsparcia chodzi się przede wszystkim po to, żeby zrobić coś dla siebie i ze sobą.
Czasami rodzice, przyprowadzając dziecko do terapeuty, zachowują się tak, jakby chcieli "sprzedać" mu problem. Pewnie sądzą, że nic więcej nie mogą zrobić. Otóż mogą, a uczą się tego, chodząc na grupę wsparcia i inne zajęcia terapeutyczne organizowane dla członków rodzin osób uzależnionych.

Tak się złożyło, że właśnie o idei grup wsparcia mówiła dzisiaj Agnieszka. Przypomniała historię toruńskiego oddziału TRiPDU "Powrót z U". Tysiące ludzi przewinęło się przez tą poradnię. Wielu otrzymało pomoc, bo zaczęło coś zmieniać w swoim życiu.

Dzisiaj, w drodze na grupę, przeczytałam hasło wymalowane białą farbą na chodniku: "Żyj z całych sił". I tego zamierzam się trzymać.

sobota, 19 czerwca 2010

Piknik Rodzinny Towarzystwa "Powrót z U" - Barbarka 2010

Właśnie wróciłam z lasu. Przywiozłam we włosach zapach dymu z ogniska, ramiona i dłonie pełne serdecznych uścisków, a na policzkach żar płonących polan i gorących pocałunków dawno niewidzianych przyjaciół.

- Jak miło cię znów widzieć! - I sakramentalne pytanie - Co u was słychać? Jak syn?
- Właśnie dziś zdawał kolejny egzamin. Jeszcze nie wiem, jak mu poszło, ale jestem szczęśliwa, że idzie do przodu.

Przed nami wakacje i ... całe życie.

środa, 16 czerwca 2010

Toruński "Powrót z U" w TVP

W ubiegłą sobotę na ul. Strumykowej w Toruniu, stanął wóz transmisyjny TVP. To twórcy programu "Pomóż sobie" zawitali do siedziby naszego Towarzystwa "Powrót z U". Zapraszam do obejrzenia 25 minutowej relacji z tej wizyty oraz rozmowy z terapeutami zaproszonymi do studia:

"Pomóż Sobie"

Znam tych rodziców i terapeutów z rozmów nieśpiesznych, kiedy czas nie pogania i można do końca wypowiedzieć swoją myśl. W programie, czas antenowy jest ograniczony i trzeba się streszczać. Dlatego rozumiem, to reporterskie tempo rozmowy, chociaż wiem, ile niewypowiedzianych dramatów kryje się za każdą z tych krótkich wypowiedzi rodziców. Wiem, jaką ogromną wiedzę, wrażliwość, chęć niesienia pomocy mają do zaoferowania wszyscy zaangażowani w działalność toruńskiego stowarzyszenia "Powrót z U". Dobrze, że mówi się o miejscach, gdzie ludzie pomagają innym ludziom i robią to z wielkim oddaniem i sercem.

środa, 2 czerwca 2010

Narkomania - rodzic prześladowca... ofiara... ratownik...?

Dzisiejszy temat do dyskusji, który zaproponowała Agnieszka, brzmi: Rodzic – prześladowca; rodzic – ofiara; rodzic – ratownik.

Zastanawiam się, jak to było w moim przypadku. Byłam chyba, po trosze, każdym z tych rodziców.

Na początku, czułam się ofiarą i tak też się zachowywałam – przerażona, zagubiona, niezdolna do sensownego działania, biernie poddawałam się wydarzeniom, które coraz bardziej mnie przytłaczały.

Na szczęście, dość szybko trafiłam na dobrych specjalistów – terapeutów uzależnień. Zaczęłam zdobywać niezbędną wiedzę na temat narkomanii i mojego współuzależnienia. Uczyłam się, co robić, żeby choroba syna nie postępowała, a także, jak zmotywować go do leczenia. Patrząc z boku, na moje zachowanie, można było zauważyć szokującą metamorfozę, bo z "ofiary" zmieniłam się w "kata". Niezwykle bolesne doświadczenia, jakie nas dotknęły, zadziałały jednak otrzeźwiająco i terapeutycznie.

Ratownikiem też byłam, a raczej tak mi się wydawało. Na pewno bardzo chciałam uratować moje dziecko, tylko, czy potrafiłabym to skutecznie zrobić? Trudno jest zachować chłodny umysł, niezbędny w sytuacji kryzysowej, kiedy walczy się o życie najbliższej osoby. Bez fachowej wiedzy na temat uzależnień, z balastem uczuć, które przeszkadzają, byłabym marnym ratownikiem. Dlatego szybko dałam się przekonać, że leczeniem mojego syna powinni zająć się inni.
Teraz skupiam się na budowaniu zdrowych relacji w rodzinie, to trochę, takie jej ratowanie.

środa, 19 maja 2010

Grupa wsparcia - pomoc dla współuzależnionych


Nareszcie przestało padać i zaświeciło słońce. Z przyjemnością przejdę się pieszo na grupę. Spacer zajmie mi niecałą godzinę. Mogę w tym czasie spokojnie podumać i popatrzeć na wiosnę w pełnym rozkwicie.

W pewnej chwili zatrzymuje mnie uśmiechnięta dziewczyna i pyta: „Dzisiaj jest środa, czy czwartek?” Bez namysłu odpowiadam, że środa. Dla mnie to oczywiste - jest środa, bo idę na grupę! Idę na grupę, bo jest środa.

W czerwcu miną cztery lata, od mojego pierwszego spotkania na grupie.
Rodzina i znajomi zdążyli się już przyzwyczaić, że w ten dzień tygodnia jestem nieosiągalna.

Na początku środa była jak święto, na które czekałam z utęsknieniem i z niecierpliwością odliczałam dni do spotkania. Po drodze zdarzały się przerwy, ale krótkotrwałe, takie na wzięcie oddechu. Czasami bywa ciężko, bo to właściwie jest praca, ciężka praca nad sobą, relacjami z innymi, zdobywanie wiedzy, nie tylko o uzależnieniu, ale też o sobie i innych.

środa, 12 maja 2010

Czynić dobrze

"Uważajcie, aby nikt nie odpłacał złem za złe,
zawsze usiłujcie czynić dobrze sobie nawzajem i wobec wszystkich!"
/1 List do Tesaloniczan 5, 15/

Słowo Boże naucza, żeby nie odpłacać złem za zło. Ale ludzie i tak bardzo pragną wymierzać "sprawiedliwość"- swoją sprawiedliwość (sama czasami, też mam takie zakusy).

Co jednak, kiedy ktoś odpłaca złem za dobre?
Niby wiem, że ludzie są tylko ludźmi (kiedy się o tym pamięta, ma się mniej rozczarowań). To jednak patrzę z przerażeniem, jak obraża się osoby, które ćwierć wieku pomagają rodzinom dotkniętym problemem uzależnienia. Setki młodych ludzi "nie poszło do piachu" tylko dlatego, że w Toruniu funkcjonuje Towarzystwo "Powrót z U". Wspaniała grupa wsparcia dla rodziców, która działa przy tym stowarzyszeniu, to żywa społeczność ludzi pomagających sobie nawzajem. Nie wyobrażam sobie, żeby mogło zabraknąć takiego miejsca. Nie chcę nawet myśleć, co stałoby się z naszą rodziną, gdybyśmy cztery lata temu nie trafili do Agnieszki Kasprzyckiej na Strumykową 4.

środa, 5 maja 2010

Odpowiedzialność rodziców za rozpoczęcie terapii przez dziecko

Wielu specjalistów uzależnień, psychologów, psychiatrów skupia się przede wszystkim na osobie uzależnionego. Nic dziwnego, bo to przecież on ma ostatecznie podjąć trud terapii.

Ale dla Agnieszki Kasprzyckiej, na pierwszym miejscu, są zawsze rodzice. Oni mogą być tym pierwszym ogniwem w łańcuchu pozytywnych zmian, prowadzących ku zdrowieniu. Kiedy wcześniej "zadzieje się coś" z rodzicami, wtedy jest szansa, że zaczną działać: szukać rzetelnej wiedzy na temat uzależnienia, zmienią swoje dotychczasowe postępowanie w stosunku do chorego dziecka. Wcale nie musi dochodzić do etapu, kiedy uzależnione dziecko zaczyna ponosić dotkliwe straty z powodu trwania w nałogu. Wyedukowani rodzice mogą czasami znacznie przyspieszyć moment podjęcia przez dziecko decyzji o rozpoczęciu terapii. Wiadomo, że nie w każdym przypadku tak sie dzieje, ale warto próbować. Rodzice w pewnym stopniu ponoszą odpowiedzialność za rozpoczęcie terapii przez dziecko.

wtorek, 27 kwietnia 2010

Radio WNET - Zależni Nie Zależni- "Świat bez narkotyków"

Polecam jeden z odcinków cyklu programów o uzależnieniach. Ten odcinek poświęcono uzależnieniu od narkotyków. Film trwa niecałe 18 minut, ale zawiera dużo potrzebnej wiedzy.

Radio WNET - Zależni Nie Zależni- "Świat bez narkotyków"

środa, 7 kwietnia 2010

Narkomania i Nadzieja

Poświąteczna grupa wsparcia była wyjątkowo radosna.
A wszystko za sprawą odwiedzin zdrowiejącej córki naszej wspólnej koleżanki. Wspaniale jest dzielić się z innymi nadzieją, że możliwe jest zdrowe życie, mimo przebytej, tak ciężkiej choroby.
Radość tym większa, bo dzielna dziewczyna jest również przy nadziei! Za kilka miesięcy spodziewa się córeczki.
Były brawa dla przyszłej mamy i specjalnie dla niej wspólne śpiewanie przy akompaniamencie gitary. Chociaż nikt tego nie zaplanował, tak się nieraz pięknie składa na naszych spotkaniach, że możemy sobie wspólnie pośpiewać. Czasem Wiesław przynosi gitarę i kilka powielonych kartek z tekstami własnych piosenek. Wtedy wszyscy możemy na chwilę oderwać się od naszych codziennych trosk i zaśpiewać tak, jak kto potrafi.

środa, 24 marca 2010

Otwarcie o uzależnieniu

"O problemie naszej rodziny zawsze mówiłem głośno i nie ukrywałem go. To sprawiło, że sporo znajomych odsunęło się od nas, ale byli też tacy, którzy nas nie opuścili - w ten sposób zyskałem prawdziwych przyjaciół." Tak swoją wypowiedź rozpoczął jeden z ojców.

Otwartość jest naszym sprzymierzeńcem, jest jak światło i świeże powietrze wpuszczone do zatęchłego pomieszczenia. Przemilczenia, niedomówienia, ukrywanie problemu, "zamiatanie pod dywan", sprzyja rozwojowi choroby uzależnienia.

Nie powiem, żebym ja wszystkich znajomych informowała o naszej sytuacji, ale na pewno wiedziała o wszystkim najbliższa rodzina. Od nich otrzymaliśmy, dzięki temu, dużo pomocy. Może nie takiej fachowej, bo ich wiedza na temat uzależnienia była taka, jak nasza na początku, ale byli przy nas i uczyli się razem z nami. Starali się nam pomagać mądrze, bądź jedynie nie przeszkadzać. Ideałem byłoby, gdyby cała najbliższa rodzina uczestniczyła w spotkaniach grupy wsparcia.

piątek, 19 marca 2010

Agnieszka Kasprzycka - Kobieta Roku 2009

Oficjalne gratulacje, które otrzymała nasza Kobieta Roku 2009 od ponad trzydziestki rodziców, niestety mnie ominęły, bo nie zdążyłam na początek spotkania. Wszyscy przyszliśmy, żeby cieszyć się wraz z Agnieszką Jej sukcesem. Okazuje się, że wygrała zdecydowaną przewagą głosów! Sms-y na Agnieszkę Kasprzycką dochodziły do ostatnich minut, tuż przed samą godziną 24:00, na którą wyznaczono zakończenie głosowania.
Trochę spóźniona, usiadłam obok Agnieszki, nie chciałam przeszkadzać, ale wystarczyło jedno Jej spojrzenie w moja stronę, a już po chwili padłyśmy sobie w objęcia. Radość, wdzięczność, podziw, bez słów. Wszyscy byliśmy zgodni, że Agnieszka jest Kobietą Roku 2009, ale też lat poprzednich i tych, które przyjdą. Czym jest jeden rok, przy ponad 20 latach pracy z ludźmi, którzy potrzebują pomocy?
Szczęśliwa Kobieta Sukcesu, zaproponowała, żebyśmy wszyscy podzielili się swoimi małymi i wielkimi zwycięstwami. Po prostu - świętowaliśmy sukces Agnieszki, dzieląc się swoimi sukcesami.

wtorek, 16 marca 2010

Agnieszka Kasprzycka - Kobieta Roku 2009 - Teraz Toruń

Wspaniała Kobieto Lat Minionych i Przyszłych!
Agnieszko Kochana, może Ty miałaś wątpliwości, czy zasługujesz na ten tytuł, ale my takich wątpliwości nie mamy!

Już nie mogę się doczekać, żeby Cię wycałować i wyściskać.

Wybraliśmy Kobietę Roku 2009! Laureatka podbiła nasze serca!

czwartek, 25 lutego 2010

Kobieta Roku 2009

Tygodnik "Teraz Toruń" organizuje plebiscyt "Kobieta Roku 2009".
Jego celem jest wyróżnienie pań, które przez swoją działalność robią coś dobrego.

Nie wyobrażam sobie, że może być coś lepszego, niż ratowanie ludzkiego życia. Agnieszka prowadzi jedyną w swym rodzaju grupę wsparcia dla rodziców dzieci uzależnionych. Ta kobieta ma po prostu charyzmę i dlatego jej działalność przynosi tak dobre efekty.

O jej wieloletniej działalności można przeczytać tutaj: Agnieszka Kasprzycka.

Na Agnieszkę można głosować z powyższej strony, ale również wysyłając sms pod numer:
71051 o treści: K 08
(K spacja zero osiem)
Koszt sms: 1,22 zł.

Tutaj szczegóły Konkursu.

środa, 24 lutego 2010

Nie patrzeć, nie słuchać, nie mówić.

Czuję, że chcę odpocząć od ciągłego przypominania sobie, tych ciężkich chwil, jakich doświadczyliśmy w związku z chorobą syna. Robię sobie przerwę w chodzeniu na grupę wsparcia.
Potrzebna mi zmiana.

Chciałabym wyjechać w moje ukochane Bieszczady...

środa, 17 lutego 2010

Grupa wsparcia współuzależnionych - od kuchni

Nie najlepiej się czuję, nie dam rady iść na grupę. Jak to nie można być niczego pewnym na 100%. Przed południem miałam już gotowy plan: odebrać moje pierwsze okulary z salonu optycznego, zamówioną książkę w EMPiK-u i spotkać się na grupie z dawno niewidzianą koleżanką. A wyszło na to, że przeleżałam cały wieczór w łóżku.
Już się cieszyłam na te nasze nieoficjalne pogaduchy w "kuluarach". Bo na grupie są pewne zasady, między innymi taka, że kiedy jedna osoba mówi, to reszta słucha. Więc, żeby sobie pogadać na luźne tematy, niekoniecznie związane z uzależnieniem i nie przeszkadzać innym, spotykamy się w kuchni, przy parzeniu kawy, czy herbaty. Czasem ktoś przyniesie coś słodkiego i w kuchni przygotowujemy to do podania na stoliki. Ostatnio był pyszny sernik, który przyniosła babcia chorego chłopca.
Może dzisiaj na coś smakowitego "załapie się" mój mąż, bo postanowił wybrać się na potkanie po dłuższej przerwie.

środa, 10 lutego 2010

Zmiany

Przed samym wyjściem z domu na grupę, zaświtała mi myśl, na miarę kopernikańskiego przewrotu w astronomii: Nasz syn i jego choroba nie są już centrum wszechświata!
Przez ostatnie cztery lata, życie mojej rodziny przypominało dziwaczny układ planetarny, w którym wszystko kręciło się wokół jednej planety - naszego syna.

W takim razie, jak to powinno wyglądać teraz, co jest tym słońcem, któremu należna jest nasza największa uwaga i troska? Myślę, że jest to szczęście całej rodziny. Ale co to dokładnie znaczy? Zastanowię się później, bo teraz biegnę na grupę.
Może po drodze pomacham słynnemu Mikołajowi, będę go mijać na Starym Rynku, w końcu oboje jesteśmy z Torunia. On dokonał wielkiej rzeczy w astronomii, ja jestem na dobrej drodze, żeby powtórzyć taką rewolucję w moim życiu.

środa, 3 lutego 2010

Forum Rodziców Dzieci Uzależnionych od Narkotyków i Alkoholu

Na grupę dotarłam z podwyższonym ciśnieniem - parkowanie w zaspach, nerwowi kierowcy i te sprawy. Dodatkowo jeszcze byłam podekscytowana tym, że coś drgnęło na internetowym Forum Rodziców, które niedawno założyłam. Zawitali tam rodzice, którzy zaczęli pisać i ośmielili tym dotychczas milczących. Rozumiem tych drugich, bo też wolę słuchać i czytać, niż samej się produkować. Na grupie, na szczęście było tyle osób, że mogłam sobie odpuścić i znowu nie zabrałam głosu. Nie rozdałam też małych, kieszonkowych kalendarzyków na 2010 rok z wypisanymi na odwrocie adresami stron internetowych, którymi się opiekuję. Kalendarzyki zrobiłam, żeby (co tu kryć) pochwalić się trochę tym, co robię, ale nic straconego, dam je następnym razem.

środa, 27 stycznia 2010

Poczucie winy a współuzależnienie

Poczucie winy to jedno z tych uczuć, z którym sobie nie radzę. Chociaż nie powiem, żebym nie próbowała coś z nim robić. Na początku dominowało i nie dawało mi spokoju, kąsało o każdej porze dnia i nocy. Teraz trochę je obłaskawiłam. Umiem już stanąć prosto, nie kuląc ramion, nie spuszczając wzroku, nie jąkając się, powiedzieć spokojnie: nie ponoszę całkowitej odpowiedzialności za to, że moje dziecko zaczęło brać narkotyki.

Każdy rodzic inaczej radzi sobie z poczuciem winy, ale chyba każdego ono dopada. Można wyrzucać sobie, że za mało... albo, że za dużo... że nie w porę... a niektórzy, ze mną włącznie, lecą po całości i przyznają sobie Oskara za całokształt tfu...rczości ;-)
Tym, którzy są dla siebie bardziej wyrozumiali, jest łatwiej, bo nie tracą energii na rozpamiętywanie przeszłości, której i tak nie można już zmienić.

Na grupie jakoś nie wyrywałam się do odpowiedzi, jak to jest z moim poczuciem winy, a w dyskusji skupiliśmy się na pomocy rodzicom w bardzo trudnej sytuacji. Gdybym zabrała głos, powiedziałabym, że z mojego poczucia winy staram się wyciągnąć coś pozytywnego - robiłam błędy, ale nie muszę ich już więcej powtarzać.

środa, 20 stycznia 2010

Narkomania - Nowe życie po terapii

Odwiedził nas, rodziców zatroskanych o swoje dzieci, chłopak, który dwa lata temu skończył leczenie w ośrodku. Jego terapia trwała prawie dwa lata (bez 2 miesięcy).
Każdy z nas cieszył oko, patrząc na uśmiechniętego, zdrowego, młodego człowieka.

Znam jego rodziców - przychodzili na spotkania i edukowali się na naszej grupie wsparcia. Pamiętam, jak mówili, że bez problemu umieścili syna w ośrodku, bo dla nich była to... jedyna opcja. Ich syn, co prawda, miał wybór - mógł opuścić dom, bo był pełnoletni, wolał jednak iść się leczyć. Teraz jest wdzięczny rodzicom za takie postawienie sprawy. Dziękuje im też za konsekwentne trzymanie się tej decyzji.

Po krótkiej prezentacji, młody człowiek zgodził się odpowiedzieć na każde, nawet najbardziej naiwne pytanie. Ochoczo skorzystaliśmy z wyjątkowej okazji, żeby dowiedzieć się, jak to jest po drugiej stronie barykady i zasypaliśmy chłopaka pytaniami.

Mnie najbardziej interesowało to, jak on radzi sobie w "prawdziwym życiu" po ukończeniu terapii. Czy chodzi na spotkania samopomocowe dla neofitów, albo na grupy NA? Czy zachowuje abstynencję alkoholową? Co robi obecnie, gdzie mieszka?
Interesuje mnie droga do normalności. Mój syn teraz to przerabia.

środa, 13 stycznia 2010

Uzależnienie - zima piękna, zima zła

"Ale zimno! Aż sowy piszczą!" - tak mówi mój Tata (lubię te Jego powiedzonka, choć czasem, zupełnie ich nie rozumiem).

Idę na spotkanie, pomimo kuszącej myśli, żeby może ten raz sobie odpuścić. Wchodzę do ciepłego korytarza - dzisiaj na szczęście nie stoją w nim czerwononosi panowie. Widać Henryk, skutecznie ich do tego zniechęcił. Tydzień temu słyszałam donośny głos Prezesa Towarzystwa: "Panowie, proszę stąd wyjść, bo wezwę policję!" Dla Henryka to jest proste. Nie wiem, czy ja dałabym radę, tak powiedzieć. Na dworze mróz, a oni przecież tylko stali.

Pamiętam, jak wiele lat temu, mój Tata "doholował" półprzytomnego, pijanego człowieka do ogrzewanej klatki schodowej. Wtedy jeszcze nie wiedział, że jego kochany wnuk, będzie się zmagał z uzależnieniem.

środa, 6 stycznia 2010

Współuzależnienie - ojcowie i matki na terapii c.d.

Czyżby kontynuacja nowej jakości, jaka pojawiła się na naszym poprzednim spotkaniu? Nie dość, że grupa znowu w połowie damsko - męska, to w większości składająca się z par rodzicielskich! To wyjątkowo cieszy terapeutów. Wiadomo, że w jedności siła i więcej można zdziałać, kiedy małżonkowie nawzajem się wspierają.

Agnieszka często raczy nas takimi obrazowymi porównaniami, jak na przykład: rodzice zgodnie dmuchający w jedną trąbę, czy idący równo, jak koniki w zaprzęgu ;-)

Tutaj Agnieszka w akcji

Ale coś w tym jest. Sama doświadczyłam cudownego wsparcia ze strony mojego męża. Kiedy brakowało mi sił, mogłam cofnąć się o pół kroku, a wtedy on przejmował większość ciężaru na siebie. Dzisiaj dziękuję mu za to, że w tych ciężkich momentach, stanął na wysokości zadania.