Każdy z nas cieszył oko, patrząc na uśmiechniętego, zdrowego, młodego człowieka.
Znam jego rodziców - przychodzili na spotkania i edukowali się na naszej grupie wsparcia. Pamiętam, jak mówili, że bez problemu umieścili syna w ośrodku, bo dla nich była to... jedyna opcja. Ich syn, co prawda, miał wybór - mógł opuścić dom, bo był pełnoletni, wolał jednak iść się leczyć. Teraz jest wdzięczny rodzicom za takie postawienie sprawy. Dziękuje im też za konsekwentne trzymanie się tej decyzji.
Po krótkiej prezentacji, młody człowiek zgodził się odpowiedzieć na każde, nawet najbardziej naiwne pytanie. Ochoczo skorzystaliśmy z wyjątkowej okazji, żeby dowiedzieć się, jak to jest po drugiej stronie barykady i zasypaliśmy chłopaka pytaniami.
Mnie najbardziej interesowało to, jak on radzi sobie w "prawdziwym życiu" po ukończeniu terapii. Czy chodzi na spotkania samopomocowe dla neofitów, albo na grupy NA? Czy zachowuje abstynencję alkoholową? Co robi obecnie, gdzie mieszka?
Interesuje mnie droga do normalności. Mój syn teraz to przerabia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz