środa, 6 lipca 2011

Kochana Agnieszka

"Nie umiera ten, Kto żyje w pamięci innych"


Z głębokim smutkiem zawiadamiamy, że dnia 4 lipca 2011 roku odeszła do Pana Boga nasza

kochana

AGNIESZKA KASPRZYCKA

założycielka i kierownik Towarzystwa Rodzin
i Przyjaciół Dzieci Uzależnionych "Powrót z U" w Toruniu.

Agnieszka była osobą wyjątkową, o pięknej duszy i niezwykle wrażliwym
i szczodrym sercu dla wszystkich, którzy Jej pomocy i wsparcia potrzebowali.
Uratowała od śmierci wiele młodych, zagubionych w tym świecie istot,
była oparciem i niewyczerpanym źródłem nadziei i fachowej pomocy dla rodzin.
Zawsze życzliwa, rozważna, mądra, cierpliwa, wyrozumiała, pełna radości życia i planów.
Na zawsze pozostanie w naszej serdecznej pamięci.

CZEŚĆ CI AGNIESZKO!

Serdeczne wyrazy współczucia

RODZINIE

składają

wdzięczni Rodzice i ich najbliżsi.

środa, 29 czerwca 2011

Współuzależnienie - oderwanie się

Dzisiaj pierwsze wakacyjne spotkanie, chociaż po frekwencji tego nie widać, bo sala, jak zwykle, szybko się zapełnia.
Mamy mówić o tym, jak nam się udaje odciąć od tego wszystkiego, co jest związane z chorobą naszego dziecka. Dla większości jest to bardzo trudne. Na przykład ja, cały czas mam okazje, żeby to ćwiczyć i ćwiczyć w codziennych sytuacjach, a moje oddzielenie się od syna, stale pozostawia wiele do życzenia. Kiedy on jest radosny, ja także tryskam humorem, ale kiedy syn smutnieje, mnie również wydłuża się oblicze ;)

Przeczytaliśmy razem, co oznacza oderwanie się:
  • Koncentrację na swoim życiu i staranie się, aby przeżyć je jak najlepiej.
  • Ustalenie, co można zmienić, a czego nie i rezygnację z rzeczy niemożliwych.
  • Pozwolenie bliskim, na ponoszenie konsekwencji ich zachowań. Pozwolenie innym na bycie sobą, danie im możliwości decydowania o sobie, pozwolenie im na dorosłość.
  • Życie "tu i teraz" – koncentrację na dniu dzisiejszym i jak najlepszym wykorzystaniu go.
  • Zaakceptowanie rzeczywistości i pogodzenie się z faktami, a jednocześnie przyznanie sobie prawa do cieszenia się życiem mimo nierozwiązanych problemów.
  • Podejmowanie przemyślanych decyzji o tym jak okazywać swoją miłość i rozwiązywać problemy oraz wybieranie tego, co naprawdę pomaga.

P.S.
Mój syn zdał maturę!

środa, 22 czerwca 2011

Narkomania - zniszczone więzi ojcowskie

Na dzisiejszym spotkaniu, na rozgrzewkę, mieliśmy powiedzieć dwa zdania pozytywnie określające nas samych. Smutno zabrzmiały więc słowa jednego z ojców, który na tą chwilę nie znalazł w sobie żadnych pozytywnych cech. Bardzo pragnąłby jednak odbudować dobre relacje z synem i w ten sposób pomóc mu wyjść z narkomanii.

Pospieszyłam z informacją zwrotną dla tego ojca. Kilka lat temu ja sama podobnie myślałam o relacjach mojego syna z ojcem. Byłam przekonana, że poprawienie naszych więzi rodzinnych sprawi, że syn przestanie brać. Tylko, że to nie jest żadna metoda na wyjście z uzależnienia.
Narkomania jest chorobą pierwotną – to znaczy, że ona jest przyczyną, źródłem przeróżnych problemów. Najpierw trzeba uporać się z uzależnieniem, dopiero później można zacząć naprawiać zniszczone więzi rodzinne.
Nasz syn przeszedł terapię i dopiero teraz, po kilku latach zaczynamy cieszyć się wzajemną bliskością, zaufaniem, oddaniem. To narkomania oddaliła nas od siebie i pozbawiła uczuć. Cierpieliśmy do czasu, kiedy ta straszna choroba nie została zatrzymana.


Wszystkim Ojcom, z okazji Ich jutrzejszego Święta, życzę odwagi, siły i mądrej miłości, a cierpliwość niech pomoże wyglądać pierwszych pozytywnych zmian w życiu Waszych Rodzin.

środa, 15 czerwca 2011

Uzależnienie - Leczenie w ośrodku

W czasie dzisiejszego spotkania zapanowało lekkie poruszenie, kiedy do sali weszli rodzice z synem. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że chłopak ten niedługo miał już ukończyć leczenie w ośrodku.
Okazało się, że przechodził kryzys, nie potrafił sobie z nim poradzić i opuścił ośrodek. Teraz wie, że chce się dalej leczyć, bo nie chce wracać do dawnego życia, ale na tamtą chwilę był słaby. O tym, że nie są to puste słowa, świadczyć może jego odmowa wypicia alkoholu, którym chciał go poczęstować podwożący (brak słów, jak zachowujemy się my, dorośli wobec młodych, którym powinniśmy dawać przykład).

Dlaczego nasze dzieci nie wytrzymują i uciekają, mówiąc żargonem - "zjeżdżają" z ośrodków?

Trudno jest im dostosować się do panujących tam zasad. Dotąd nie były obciążone żadnymi obowiązkami. Do szkoły chodziły kiedy chciały, o uczeniu się w ogóle nie było mowy, w domu pomagały niewiele, o ile w ogóle pomagały, kładły się spać i wstawały kiedy im było wygodnie.

Podczas leczenia w ośrodku nasze dzieci muszą poddać się rygorom tam obowiązującym, co nie jest dla nich łatwe. Oprócz tego cały czas mają pracować nad sobą. Próbują przełamywać swoje bloki, słabości, odnajdywać swoje mocne strony, odkrywać prawdę o sobie.
Na szczęście wszystkiego tego doświadczają w bezpiecznym miejscu, z dala od dilera, gotowego szybko podać "lekarstwo" na wszelkie smutki. Pobyt w ośrodku, to jak schronienie się pod parasolem ochronnym. Nie ma starych, utartych dróg prowadzących do odurzania się. Trzeba sobie radzić bez chemicznej podpórki w postaci narkotyku.
Terapeutyczne działanie na nasze dzieci leczące się w ośrodku ma także ich udział w spotkaniach społeczności oraz pomoc psychologiczna czy psychiatryczna.

Oby syn naszych znajomych trafił z powrotem do ośrodka i po uczciwym przepracowaniu swoich braków, ukończył ośrodek i zaczął nowe życie.

środa, 1 czerwca 2011

Współuzależnienie - wytrwałość i konsekwencja w leczeniu

Po południu nad Toruniem zebrały się ciemne chmury. Będzie burza. Pierwsze, wielkie krople obserwowaliśmy kot i ja, siedząc na balkonie. Deszcz przyniósł ulgę po upalnym dniu. Kiedy nawałnica przeszła i ciemna chmura odsunęła się na południe, zobaczyłam kawałek błękitnego nieba. Taki widok niezmiennie mnie zadziwia i uspokaja. Chociaż doskonale wiem, że niebo nie zniknęło, a tylko na jakiś czas przesłoniły je chmury, to i tak dobrze jest przekonać się o tym na własne oczy ;)


Przed wyjściem zastanawiałam się, kto przyjdzie na grupę, o ile w ogóle ktoś będzie. Rzeczywiście, tłumów nie było, bo razem ze mną 8 osób. Tak się złożyło, że wszystkie nasze dzieci się leczą, albo są już po leczeniu. W naszych domach w tym czasie nie zawsze świeciło słońce i nie cały czas jaśniało błękitne niebo nad głową, czasem przetaczały się przez nie czarne chmury z piorunami. Dzieci często przerywają leczenie i uciekają z ośrodków. Rzadko bywa tak, że pierwszy ośrodek jest tym jedynym, po którym dziecko nie wraca już do nałogu. Narkomania i alkoholizm to ciężkie choroby z nawrotami i trzeba mieć tego świadomość.

Za oknem znowu się rozpadało, a mnie udzielił się spokój, jaki mają w sobie nasi rodzice. Oni wiedzą, czego chcą i wytrwale do tego dążą. Czekają na koniec terapii swoich dzieci i ich nowe, piękne życie. Wierzą, że za burzowymi chmurami jest błękitne niebo i że oni je kiedyś zobaczą.

P.S.
Wszystkim Dzieciom, które trafiły tutaj, życzę wszystkiego najlepszego, nie tylko z okazji Dnia Dziecka :*

czwartek, 26 maja 2011

Do Mamy współuzależnionej


Kochana Mamo,

w Dniu Twojego Święta, życzę Ci spełnienia pragnień, w tym, tego najważniejszego – zdrowia dla Twojego dziecka.
Nie zapominaj także o sobie, dbaj o zdrowie, swoją równowagę psychiczną i duchową. Ucz się kochać mądrą miłością, której Twoje dziecko potrzebuje, aby dobrze żyć. Ono naprawdę chce widzieć Cię uśmiechniętą, radosną i pełną nadziei.
Tego wszystkiego Ci życzę,

magoch

środa, 18 maja 2011

Narkomania - fazy uzależnienia

Agnieszka przeczytała nam historię Grzegorza, chłopaka pogrążającego się w narkomanii. Ta opowieść do złudzenia przypomina perypetie większości naszych dzieci wchodzących w uzależnienie.

Najczęściej nasi synowie i córki zaczynają eksperymentować z marihuaną. Ich koledzy, którzy palą trawkę są tacy wyluzowani i rozbawieni, że wydają się nie mieć żadnych zmartwień. W domu zaś – zabiegani i nerwowi rodzice, interesujący się jedynie wynikami w nauce swoich pociech. Dla wielu zagubionych dzieciaków wybór jest prosty.

Po eksperymentach z marihuaną, kiedy przełamane są pierwsze lody, młodzi poznają działanie innych narkotyków i zaczynają czerpać przyjemność z odurzania się. Wchodzą coraz głębiej w uzależnienie, bo biorą coraz częściej, więcej i coraz silniejsze środki. Wkrótce zaczynają ponosić pierwsze, bolesne straty: zawalona szkoła, awantury w domu, kradzieże i konflikty z prawem, problemy ze zdrowiem.

Potem jest tylko gorzej. Narkotyki potrzebne są już nie po to, żeby było im wesoło i ciekawie, ale po to, żeby mogli w miarę normalnie funkcjonować. Historia uzależnionego chłopca nie kończy się optymistycznie – Grzegorz umiera.
Chociaż to fikcyjna opowieść, często jej smutne zakończenie okazuje się jak najbardziej prawdziwe.

środa, 11 maja 2011

Współuzależnienie - ćwiczenie asertywności na grupie wsparcia

Cały czas pracujemy nad naszą asertywnością. Dzisiaj na początek krótka "kartkówka" zarządzona przez prowadzącego zajęcia edukacyjne. Na kartce mamy wypisać kilka sytuacji, w których zostaliśmy poproszeni o przysługę i zgodziliśmy się ją spełnić, choć bez entuzjazmu. Potem do każdej z tych sytuacji mieliśmy dopisać nasze odczucia: co zyskaliśmy i co straciliśmy spełniając prośbę, oraz co by się stało, gdybyśmy jej nie spełnili.

Szukam w pamięci jakiegoś sensownego przykładu. Po chwili dochodzę do wniosku, że ostatnio mało mam takich sytuacji, kiedy daję się namówić na coś, co mi nie leży. Czyżbym robiła postępy w moich zachowaniach asertywnych? Wygląda na to, że tak. Przypominam sobie sytuacje z ulicy, z pracy, z domu kiedy po prostu powiedziałam "nie". Wszystko bez zbędnego "gimnastykowania się" - szukania wymówek, czy usprawiedliwiania w poczuciu winy.

Po dłuższym zastanowieniu, znalazłam trzy przykłady, które wypisałam na kartce. Oto jeden z nich:
Wczoraj wieczorem syn rzucił w przestrzeń, że jest głodny, czyli taka prośba o małe co nieco. Nie bardzo miałam ochotę wracać do kuchni, ale pomyślałam, że wypróbuję nowy przepis na grzanki. Taka byłaby korzyść z mojej zgody na prośbę syna. Do tej pory nie mieli ochoty na ten kuchenny eksperyment. Spełniając prośbę straciłam trochę czasu, który spędziłabym przed telewizorem (nie ma czego żałować ;-)). Gdybym, nie spełniła tej prośby, pewnie syn siedziałby głodny przed komputerem, albo poszedł i sam zrobił sobie coś do jedzenia.

Są więc plusy i minusy naszych decyzji i warto zdawać sobie z tego sprawę. Ciekawe, że jednocześnie możemy coś zyskać, a co innego stracić na skutek tej samej decyzji. Czasem to, co początkowo odbieramy jako stratę, może w rezultacie okazać się zyskiem. Hmm ...

środa, 4 maja 2011

Współuzależnienie - podjęcie terapii przez rodziców

Rozpoczęliśmy od przeczytania kilku fragmentów z książki o grupach wsparcia dla rodziców dzieci uzależnionych. Ale, czy to nasze zmęczenie, czy zmienna wiosenna aura i skoki ciśnienia sprawiły, że ciężko nam było przebrnąć przez zawiłości podręcznikowych formułek. Szybko więc zajęliśmy się tym, co przemawia do nas bardziej, to jest – sprawami z życia wziętymi.

Temat do dyskusji pojawił się spontanicznie i wyniknął z obserwacji zachowań rodziców, nie tylko tych, którzy przychodzą na grupę, ale głównie tych, którzy na grupę wsparcia nigdy nie trafili. Mianowicie, dlaczego rodzice wzbraniają się przed przyjściem do poradni i podjęciem terapii współuzależnienia? Co sprawia, że widzą problem tylko u dziecka, a nie przyjmują do wiadomości, że narkomania dotyka całej rodziny?

Próbowaliśmy znaleźć odpowiedź, ale właściwie to pytanie nie do nas, bo my przecież jesteśmy tymi wybranymi, jak powtarza Agnieszka. My już wygraliśmy los na loterii, kiedy pierwszy raz przyszliśmy do poradni. To nam starczyło odwagi, siły i chęci, żeby zacząć uczyć się pomagać sobie, a potem swoim dzieciom.

środa, 27 kwietnia 2011

Postawy rodzicielskie a współuzależnienie

Dzisiaj przyszłam wyjątkowo wcześnie – byłam jedną z pierwszych osób. Zanim zaczęła się oficjalna grupa, można było porozmawiać sobie tak "na luzie" z nowo przybyłymi. Wiele radości sprawiło mi słuchanie opowieści zachwyconych mam dwóch córek, które od niedawna są w ośrodku. Jeszcze wiele przed nimi, ale nie trzeba zabierać uradowanym rodzicielkom tego szczęścia.
Na pierwszej części spotkania, zaproszona pani pedagog przedstawiła nam główne postawy, jakie prezentują wszyscy rodzice:


  1. Akceptacja / odrzucenie

  2. Postawa nadmiernie wymagająca

  3. Postawa autonomii

  4. Postawa niekonsekwentna

  5. Postawa nadmiernie ochraniająca

Zdrowe relacje kształtuje najwyraźniej trzecia postawa, traktująca dziecko z szacunkiem dla jego odrębności. Myślę, że nie ma rodziców w "czystej" postaci, bez domieszki innych postaw i zachowań. Sama odnalazłam siebie w każdej z tych grup. Pozostali rodzice zresztą też. Widzimy to teraz, z perspektywy czasu. I chociaż na przeszłość nie mam już wpływu, to mogę starać się zrobić coś dla przyszłości.
Trzeba dużej odwagi i otwartości, żeby zobaczyć siebie na nowo. A kiedy już to zobaczę, wtedy mogę spróbować się zmienić.

środa, 20 kwietnia 2011

Uzależnienia - grupy terapeutyczne

Dzisiaj nie mogłam być na grupie w Towarzystwie "Powrót z U" przy ul. Strumykowej 4 w Toruniu. Ale za to wczoraj wybrałam się po raz pierwszy na spotkanie podobnej grupy wsparcia, tylko w innym miejscu. Grupa jest bardziej kameralna - było nas 8 osób. Każdy z nas w jakiś sposób zetknął się z problemem uzależnienia, ale łączy nas jeszcze potrzeba wspólnego radowania się bliskością Jezusa Chrystusa. Grupę prowadzi Zdzisław, który pracuje także jako streetworker. Cieszę się, że tam trafiłam, bo zyskałam kolejne miejsce, gdzie mogę otrzymać pomoc i jednocześnie dać wsparcie innym.

środa, 13 kwietnia 2011

Wiedza na temat narkotyków i uzależnienia

Dzisiaj Agnieszka wywołała mnie do odpowiedzi pytając: "Jak to jest z naszą wiedzą?"

Zaczęłam od wielkiego uogólnienia, że wiedza rodziców na temat używek i uzależnień jest prawie żadna. Nie chciałam jednak mówić za innych, tylko powiedzieć o sobie.

Zanim zorientowałam się, że w naszej rodzinie jest problem uzależnienia, coś tam o tym czytałam. Miałam jakieś książki, broszury, ale wiedza w nich zawarta znajdowała się wtedy, jakby poza moja percepcją. Narkomania była dla mnie suchym, teoretycznym pojęciem, zanim nie zyskała twarzy mojego własnego dziecka. Na szczęście, w całym tym nieszczęściu, od razu uznałam swoją małość wobec tego problemu. Na pierwszym spotkaniu z Agnieszką powiedziałam, że niewiele wiem o narkotykach, nie znam mechanizmów uzależnienia ani sposobów ich przełamywania. Na spotkaniach z rodzicami słuchałam, uczyłam się, a potem wprowadzałam w życie metody, które widziałam, że przynoszą efekty w życiu innych rodzin. Działałam jak automat, nie za wiele myślałam. Celem było rozpoczęcie leczenia przez mojego syna.

Mój syn, tak jak ja, niewiele wiedział na temat narkotyków, chociaż był przekonany, że jest ekspertem w tej dziedzinie. Naprawdę, to wiedział tylko tyle, ile było mu wygodnie, a konkretnie, żeby mógł spokojnie się odurzać. Widział same korzyści i żadnych strat. Taką wiedzą karmią się nasze dzieci także w Internecie. Na forach internetowych zachwalają sobie marihuanę, ale nie piszą nic o szpitalach psychiatrycznych i więzieniach, w których ostatecznie lądują. Myślą, że to przydarza się tylko innym.

środa, 6 kwietnia 2011

Terapia współuzależnienia - prawa asertywne

Dwa tygodnie temu, kiedy wyszłam ze spotkania grupy wsparcia, niemal pod bramą budynku zaczepił mnie młody chłopak. Poprosił mnie o jedzenie. Był upośledzony umysłowo, ale w nieznacznym stopniu. Spytałam go, czy na pewno kupi sobie jedzenie? Odpowiedział, że mogę wejść z nim do pizzerii i zamówić posiłek dla niego.

Wyciągnęłam portfel i zaczęłam odliczać pieniądze. Chłopak w tym czasie zagadywał mnie, czy mam pracę, bo on jest bez pracy, nie ma pieniędzy na jedzenie... W tym momencie poczułam od niego alkohol. Powiedziałam mu o tym. Tłumaczył, że przed chwilą udzielano mu pomocy, dlatego śmierdzi alkoholem. Nie uwierzyłam. Zamknęłam portfel. Odpowiedziałam, żeby następnym razem zamiast kupować alkohol, odłożył sobie te pieniądze i kupił za nie coś do jedzenia.

Na dzisiejszych zajęciach z asertywności rozdano nam listę z przykładowymi prawami, należnymi każdemu człowiekowi. Takie prawa asertywne. Porównałam moje zachowania sprzed dwóch tygodni do tych z listy. Okazuje się, że w tamtej sytuacji skorzystałam z mojego prawa do:

  • podjęcia własnej decyzji, żeby dać proszącemu pieniądze,
  • posiadania i wyrażenia swojej opinii, kiedy poczułam od chłopca alkohol,
  • zmiany zdania i wycofania się z wcześniejszej deklaracji,
  • odpowiedzenia "nie" na prośbę chłopaka.

Warto uświadomić sobie swoje prawa i zacząć z nich korzystać, bo jako człowiek mam prawo:

  • być traktowany z szacunkiem,
  • prosić o różne rzeczy,
  • popełniać błędy,
  • zachowywać się asertywnie,
  • NIE zachowywać się asertywnie,
  • zastanawiać się.

środa, 30 marca 2011

Terapia współuzależnienia - zaufanie i wiara w sukces

W ubiegłą sobotę Adam Małysz oficjalnie zakończył swoją karierę skoczka narciarskiego. Były wywiady z mistrzem i w jednym z nich usłyszałam ciekawe, ważne słowa. Adam mówił, że na początku swojej drogi robił dokładnie to, co kazał mu trener i do tego jeszcze wierzył w sukces.

Chociaż ja swojej kariery matki nie kończę i nie mam na koncie tak spektakularnych sukcesów jak Adam Małysz, to myślę, że rozpoczynając terapię robiłam podobnie, jak Adam. Pamiętam moje, prawie bezgranicze zaufanie terapeutom i ogromne pragnienie, graniczące z pewnością, że wszystko będzie dobrze. Później różnie to bywało, ale po pierwszych sukcesach, kiedy przychodziły porażki, mogłam się odwoływać do wcześniejszych, dobrych doświadczeń. To z nich czerpałam siłę, żeby nie rezygnować.

Wiosna już nie tylko w kalendarzu, ale pogoda też zaczyna być wiosenna. Wklejam słoneczne pierwiosnki, żeby ośmielić słońce do częstszych występów naniebnych ;)

środa, 23 marca 2011

Grupa wsparcia - ćwiczenie asertywności

Dzisiaj na początku spotkania, kolejny raz ćwiczenie asertywności. Każdy miał powiedzieć jedno, proste zdanie skierowane do bliskiej osoby. Zdanie miało zawierać opis konkretnej sytuacji i naszych uczuć, których doświadczamy w związku z tą sytuacją. Tylko tyle.

Jasne, przecież to takie proste: sytuacja + nasze uczucia.
Może to i nic trudnego dopóki słuchamy innych - potrafimy nawet wychwycić popełnione przez nich błędy i w myśli je poprawić. Niestety, kiedy przychodzi nasza kolej, otwieramy usta i ...wylewa się potok słów: oskarżenia, pretensje, oceny, manipulacje, rady, uogólnienia, bo TY nigdy, bo TY zawsze...! Niewiele to ma wspólnego z asertywnym sposobem komunikacji.

Powoli jednak, usuwamy z naszych wypowiedzi zbędne "ozdobniki" - skupiamy się na jednym zdarzeniu i nazywamy nasze uczucia. W ten sposób otrzymujemy proste, jasne zdanie, które nie rani rozmówcy, a nam pozwala zadbać o własne interesy:
"Kiedy znowu widzę mokre ręczniki leżące na twoim łóżku, czuję wściekłość!"

środa, 16 marca 2011

TEST: Czy członek twojej rodziny jest uzależniony od alkoholu, narkotyków... ?

Chodząc na spotkania grupy wsparcia dla rodziców dzieci uzależnionych, cały czas poszerzam swoją wiedzę na temat uzależnień. Pomocne są różnego rodzaju artykuły, informatory, broszury i inne materiały, które prowadzący rozkładają na stołach, przy których zasiadamy w czasie spotkań.

Tym razem zainteresowałam się testem dla członków rodzin, który może pomóc odpowiedzieć na pytanie, czy w rodzinie istnieje problem związany z alkoholem lub innymi substancjami psychoaktywnymi.

Test przerobiłam na formę elektroniczną i można go rozwiązać odwiedzając tę stronę:
TEST

Interpretację wyniku testu umieściłam na stronie www.narkomania.neostarda.pl

Na tej stronie są dostępne również inne testy, do rozwiązania których zachęcam:
Wszystkie testy

środa, 9 marca 2011

Grupa wsparcia dla rodziców - ćwiczenie asertywności

Dzisiaj grupa wsparcia dla rodziców rozpoczęła się od rundy ćwiczeń. Szlifowaliśmy umiejętność formułowania komunikatów kierowanych do naszych bliskich. Mieliśmy wybrać takie zachowania innych, które rodzą w nas trudne uczucia, z którymi trudno nam się pogodzić, które chcielibyśmy wyeliminować.

Gotowy schemat takiej wypowiedzi był napisany na tablicy:

Kiedy Ty ... (1.) ...
Odczuwam ... (2.) ...
Chcę ... (3.) ...
Ponieważ ... (4.) ...

Budując naszą wypowiedź, w miejsce kropek mieliśmy podstawić:
  1. problematyczne zachowania,
  2. nasze uczucia,
  3. oczekiwane zachowania,
  4. konsekwencje.

Pomyślałam o tym, co wyprowadza mnie z równowagi w kontakcie z moim mężem: Kiedy Ty odwracasz się i wychodzisz, kiedy do ciebie mówię, odczuwam lekceważenie. Chcę, żebyś usiadł koło mnie, abyśmy mogli porozmawiać, ponieważ potrzebuję twojej rady.

W wypowiedziach rodziców kilkakrotnie przewinął się problem okłamywania, oszukiwania, ukrywania prawdy przez uzależnione dzieci. Wtedy szablon do wypełnienia przez rodziców wyglądał mniej więcej tak:

Kiedy Ty kłamiesz/oszukujesz mnie/nie mówisz całej prawdy, odczuwam strach/brak zaufania/gniew. Chcę usłyszeć prawdę, nawet najgorszą, ponieważ wtedy będę spokojniejszy/będę mogła zacząć odbudowywać zaufanie do ciebie/będę zdrowszy.

środa, 2 marca 2011

Współuzależnienie - terapia rodziców

Dzisiaj postanowiłam, że kolejnego spotkania grupy wsparcia dla rodziców już nie opuszczę. Na Strumykową dotarłam po godzinie 17. Zanim weszłam na salę, która była wypełniona po brzegi, wstąpiłam do Henryka zamienić z nim dwa słowa. Z tych dwóch słów zrobiło się trochę więcej, bo dawno się nie widzieliśmy. Potem niecałą godzinkę spędziłam z rodzicami na grupie.

Przy pożegnaniu, Agnieszka dała mi ulotkę z informacją o warsztatach dla małżonków.
Od dawna marzy mi się coś takiego! W myśl zasady, że nigdy nie jest za późno, chciałabym popracować nad jakością naszych relacji mąż - żona. Nie mam wątpliwości, że skorzystalibyśmy na tym nie tylko my, ale także nasze dzieci. Chociaż są już dorosłe, to cały czas patrzą na nas i ciągle się uczą.

poniedziałek, 14 lutego 2011

Narkomania - rodzina dysfunkcjonalna

Od zeszłego tygodnia walczę z grypopodobnym choróbskiem. Już kilka razy nie było mnie na grupie i nie zanosi się, abym i w tym tygodniu poszła. Napiszę więc coś na podstawie materiałów edukacyjnych, które otrzymałam na grupie wsparcia.

Na liście poniżej podano jakie zgubne skutki dla rodziny, niesie ze sobą narkomania:

  1. Rodzina przestaje normalnie funkcjonować
  2. Zaniedbywanie innych członków rodziny poza uzależnionym
  3. Poczucie chaosu, brak ładu
  4. Kłopoty finansowe
  5. Kłopoty ze zdrowiem - depresja
  6. Napięta atmosfera w domu
  7. Wzajemne obwinianie się
  8. Rozpad małżeństwa
  9. Trudności w funkcjonowaniu w pracy zawodowej
  10. Ograniczenie kontaktów towarzyskich
  11. Zamykanie się w sobie
  12. Poczucie wstydu
  13. Poczucie winy
  14. Zamartwianie się
  15. Poczucie klęski
  16. Strach
  17. Bezradność
  18. Poczucie niższości - "gorsza rodzina"
  19. Brak radości
  20. Podtrzymywanie uzależnienia


Narkomania jest jak odbezpieczony granat rzucony na środek pokoju, w którym siedzi cała rodzina. Wybuchając rani wszystkich.

środa, 19 stycznia 2011

Współuzależnienie - przebaczenie

"Pozbądź się niepotrzebnych myśli. Pozwól, by przyszło do ciebie przebaczenie."
Taki temat zaproponowała Agnieszka na dzisiejsze spotkanie grupy wsparcia.

Mówiliśmy o tym, jak radzimy sobie na co dzień, z galopadą myśli wieczornych, samooskarżaniem, raniącymi opiniami innych, poczuciem winy, rozdrapywaniem ran, chęcią wytłumaczenia przeszłości, albo zaplanowania przyszłości i temu podobnymi balastami umysłu i duszy.

Mnie również jest ciężko czasem, zapanować nad rozbieganymi myślami. Wtedy z pomocą przychodzi modlitwa - moja rozmowa z Bogiem.

Bóg mnie kocha
"Ukochałem cię odwieczną miłością"
/Księga Jeremiasza 31, 3/

Jestem bezpieczny
"I nikt nie może wyrwać [cię] z ręki mego Ojca"
/Ewangelia Św. Jana 10, 29/

Moje winy są odpuszczone
"Darował nam wszystkie występki"
/List do Kolosan 2, 13/

Bóg jest ze mną
"Nie opuszczę cię ani nie pozostawię"
/List do Hebrajczyków 13, 5/

środa, 12 stycznia 2011

Współuzależnienie - po co grupa wsparcia?


Ubieram się, żeby wyjść na grupę, a tu mój syn pyta: "Mamo, po co tam chodzisz?" Jeszcze nie założyłam płaszcza, ale buty już mam na nogach i tak na wpół ubrana do wyjścia, siadam przy stole w kuchni. Nie chcę stracić okazji do podyskutowania z synem.
"Chodzę tam, żeby pomóc sobie i innym". Widzę kpiący uśmiech na jego twarzy - nie łudź się, że jesteś w stanie zaradzić temu złu.

Chyba tylko na początku, kiedy zaczynałam terapię, wydawało mi się, że chodzę na grupę, żeby uratować moje dziecko. Teraz wiem, że nic by się nie zmieniło, gdyby on sam nie podjął decyzji o zerwaniu z narkotykami.
Nie przypisuję sobie żadnej zasługi w tym względzie, bo to jest zwycięstwo mojego syna. Jego i Tego, który był przy nim. Bo jak mówi mój syn - sam nie zrobiłby nic!

Na grupie wsparcia, kiedy zobaczyłam innych rodziców w podobnej sytuacji, na chwilę ucichło moje poczucie winy - mogłam złapać oddech. Poczułam jakbym przestała tonąć i zaczęłam ratować... siebie.
Nie pozwalałam już się krzywdzić, określiłam granice chroniące moje prawa, odcięłam się od odpowiedzialności za czyny mojego dziecka. Takie oddzielenie rodzica od chorego dziecka daje uzależnionemu szansę odczucia powagi sytuacji i może sprawić, że również ono zacznie ratować siebie.



środa, 5 stycznia 2011

Uzależnienie - zdrowienie


Około 20% uzależnionych ma szansę na trzeźwe życie.
Takie dane podają w literaturze (R. Karpiński).

Kiedy usłyszałam to kilka lat temu, byłam przerażona. Jakim cudem może udać się mojemu synowi dostać do tak wąskiego grona wybrańców? Dlaczego akurat moje dziecko miałoby być tak genialne, czy też mieć tyle szczęścia? Zaczęłam chodzić na spotkania, brałam udział w warsztatach, coraz więcej wiedziałam na temat narkomanii, ale wcale nie było mi lżej. Docierało do mnie, że wyjście z uzależnienia jest tak trudne, bo wymaga całkowitej "przebudowy" chorej osoby. Zmiany jej przyzwyczajeń, myślenia, zachowań, reakcji emocjonalnych. To ogromna, niezwykle trudna praca i pewnie dlatego tak niewielu się to udaje.

Wiele razy słyszę od syna, że jest już za późno, że tych błędów nie da się naprawić. Wtedy nie zgadzam się z nim. Według mnie, dopóki nie leżę 2 m pod ziemią, dopóty mogę próbować coś zmienić.

Dzisiaj Agnieszka dodała, że prawdopodobieństwo wyleczenia wzrasta wraz z wydłużeniem czasu bycia w terapii osoby uzależnionej i całej rodziny.
Kiedy dzieci leczą się w ośrodku, rodzice zdobywają wiedzę na temat uzależnień, uczą się nowych zachowań wobec dziecka. Dziecko po terapii wraca do nowego domu.

U nas też nie jest łatwo, ale cały czas staramy się iść do przodu.