W ubiegłą sobotę Adam Małysz oficjalnie zakończył swoją karierę skoczka narciarskiego. Były wywiady z mistrzem i w jednym z nich usłyszałam ciekawe, ważne słowa. Adam mówił, że na początku swojej drogi robił dokładnie to, co kazał mu trener i do tego jeszcze wierzył w sukces.
Chociaż ja swojej kariery matki nie kończę i nie mam na koncie tak spektakularnych sukcesów jak Adam Małysz, to myślę, że rozpoczynając terapię robiłam podobnie, jak Adam. Pamiętam moje, prawie bezgranicze zaufanie terapeutom i ogromne pragnienie, graniczące z pewnością, że wszystko będzie dobrze. Później różnie to bywało, ale po pierwszych sukcesach, kiedy przychodziły porażki, mogłam się odwoływać do wcześniejszych, dobrych doświadczeń. To z nich czerpałam siłę, żeby nie rezygnować.
Wiosna już nie tylko w kalendarzu, ale pogoda też zaczyna być wiosenna. Wklejam słoneczne pierwiosnki, żeby ośmielić słońce do częstszych występów naniebnych ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz