Rozpoczęliśmy od przeczytania kilku fragmentów z książki o grupach wsparcia dla rodziców dzieci uzależnionych. Ale, czy to nasze zmęczenie, czy zmienna wiosenna aura i skoki ciśnienia sprawiły, że ciężko nam było przebrnąć przez zawiłości podręcznikowych formułek. Szybko więc zajęliśmy się tym, co przemawia do nas bardziej, to jest – sprawami z życia wziętymi.
Temat do dyskusji pojawił się spontanicznie i wyniknął z obserwacji zachowań rodziców, nie tylko tych, którzy przychodzą na grupę, ale głównie tych, którzy na grupę wsparcia nigdy nie trafili. Mianowicie, dlaczego rodzice wzbraniają się przed przyjściem do poradni i podjęciem terapii współuzależnienia? Co sprawia, że widzą problem tylko u dziecka, a nie przyjmują do wiadomości, że narkomania dotyka całej rodziny?
Próbowaliśmy znaleźć odpowiedź, ale właściwie to pytanie nie do nas, bo my przecież jesteśmy tymi wybranymi, jak powtarza Agnieszka. My już wygraliśmy los na loterii, kiedy pierwszy raz przyszliśmy do poradni. To nam starczyło odwagi, siły i chęci, żeby zacząć uczyć się pomagać sobie, a potem swoim dzieciom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz