środa, 19 grudnia 2012

Wigilia 2012

Wigilia to wyjątkowy czas spotkań z najbliższymi. Nie mogło, więc nas zabraknąć na tradycyjnej świątecznej Wigilii w Towarzystwie "Powrót z U". Razem z mężem przybyliśmy na kolację wigilijną, która po raz pierwszy odbyła się w nowej siedzibie Towarzystwa przy ul. Jęczmiennej 10 na trzecim piętrze. Przyjemnie było spotkać się z dobrymi znajomymi na dobrej kolacji.

środa, 21 marca 2012

Dopalacze i leki używane do odurzania się

Zauważyłam leżące na stolikach nowe broszurki i zaraz po nie sięgnęłam. Były to materiały informacyjne na temat dopalaczy. W jednej z broszurek, na samym początku podano przykłady środków używanych do odurzania się. Sporą grupę z nich stanowiły leki. Szybko przebiegłam wzrokiem po nazwach i znalazłam kilka znajomych, popularnych medykamentów. Były wśród nich tabletki i syropy na kaszel, leki przeciwzapalne, przeciwwymiotne i przeciwbólowe. Młodzi ludzie bezmyślnie biorą leki niezgodnie z ich przeznaczeniem i to w dawkach znacznie przekraczających zalecenia lekarskie.

Tak się złożyło, że właśnie dzisiaj, po raz pierwszy na grupę wsparcia przyszli rodzice dziecka trującego się, między innymi, tabletkami na kaszel. Okazuje się, że ten lek jest dostępny w aptekach bez recepty, a dzieci jedzą go jak cukierki, garściami, po 20 – 30 tabletek na raz.

Kiedy rodzice robią dziecku test na obecność kilku narkotyków w moczu (tzw. multitest), ze zdumieniem stwierdzają pozytywny wynik na heroinę. Dzieje się tak, bo zawarty w leku przeciwkaszlowym składnik jest pochodną morfiny, podobnie jak heroina. Rodzice nie mając dostatecznej wiedzy, często interpretują taki wynik jako błędny, przekłamany.

środa, 14 marca 2012

Narkomania - terapia współuzależnionych rodziców

Dzisiaj na spotkaniu rozpoznaję twarz, którą widziałam jakiś czas temu. Okazuje się, że osoba ta, będzie teraz częściej przychodzić na grupę wsparcia, bo wkrótce jej dziecko wraca do domu z ośrodka.

Henryk często przypomina "początkującym" rodzicom, żeby nie popełniali jednego z błędów, jakim jest chęć "sprzedania" problemu terapeutom. Bywa, że rodzice przyprowadzają dziecko do Poradni, albo zawożą je do ośrodka i uważają, że na tym ich rola się kończy. Zachowują się tak, jakby oddawali zepsuty sprzęt do naprawy z zamiarem odebrania go, po jakimś czasie, bez usterek. Tylko, że tak się nie da, bo z narkomanii powinna leczyć się cała rodzina.
Równolegle z terapią dziecka w ośrodku, powinna iść terapia rodziców na grupie wsparcia czy podczas terapii indywidualnej. Wtedy powrót dziecka do domu, w którym panują nowe zasady, a rodzice nie popełniają tych samych błędów, będzie dalszym ciągiem jego leczenia i zdrowienia.

środa, 7 marca 2012

Uzależnienie od komputera i inne uzależnienia niechemiczne


Uzależnienie jest chorobą "demokratyczną" – nie uznaje różnic w wykształceniu, statusie społecznym, nie ma dla niej znaczenia wiek, płeć, kolor skóry czy światopogląd. Powszechnie znane są uzależnienia od środków psychoaktywnych, takich jak alkohol i narkotyki, które powodują szybkie, fizyczne wyniszczenie organizmu. Mniej znane, ale coraz bardziej powszechne zaczynają być tzw. uzależnienia niechemiczne.

W uzależnieniu niechemicznym, osoba uzależnia się od pewnych zachowań, a nie chemicznej substancji. Lista tego typu uzależnień wcale nie jest krótka, bo oprócz uzależnienia od komputera, Internetu, hazardu, pracy, pornografii, seksu, zakupów, dochodzą mniej znane, takie jak: uzależnienie od ćwiczeń fizycznych, solarium (tanoreksja), zdrowego żywienia (ortoreksja), tatuowania się, telefonu komórkowego i inne.

Takie zaburzenia nie są jednak klasyfikowane przez NFZ, jako choroby i dlatego chorzy muszą płacić za leczenie.
Od 1 marca 2012r. może się to zmienić. Ośrodki terapii uzależnień, które mają podpisany kontrakt z NFZ, mogą otrzymać dofinansowanie leczenia uzależnień niechemicznych. Pieniądze z Funduszu Rozwiązywania Problemów Hazardowych przy Krajowym Biurze ds. Przeciwdziałania Narkomanii umożliwią bezpłatne leczenie pacjentów uzależnionych od gier komputerowych, Internetu, komórek, pornografii i innych uzależnień niechemicznych.

Uzależnienia niechemiczne można leczyć za darmo w 21 placówkach w Polsce. Między innymi w Toruniu w Wojewódzkim Ośrodku Terapii Uzależnień i Współuzależnienia przy ul. Szosa Bydgoska 1, tel. 56 622 89 08.

środa, 29 lutego 2012

Współuzależnienie - wyjazd dziecka do ośrodka


"Jak radzicie sobie z tą ciszą, która zapada w domu, po wyjeździe dziecka do ośrodka?"

Takie pytanie zadała nam Agnieszka, nowa kierowniczka Poradni. To pytanie było jednocześnie informacją zwrotną, skierowaną do matki dwóch uzależnionych chłopców. Jeden z jej synów jest już w ośrodku, a drugi niedługo też pojedzie na leczenie. Agnieszka słusznie zauważyła, że pustka, jaka zapanuje w domu, po wyjeździe dzieci, może być dla matki nie do zniesienia.

Wyjazd uzależnionego do ośrodka, oznacza zwykle dla reszty domowników, koniec z awanturami i późnymi powrotami do domu. Dla jego rodziców to także koniec "wojny nerwów" i całej tej bieganiny myśli: Gdzie teraz jest moje dziecko? Co robi? Czy jest trzeźwe? Czy nic mu nie grozi? Czy nie wplątało się w jakieś kłopoty?

Kiedy dziecko jest w ośrodku, nasz dom i naszą głowę wypełniają cisza i spokój. Większość rodziców doświadcza takich odczuć. Początkowo jest to zaskakujące, bo inne od tego, do czego już zdążyliśmy się przyzwyczaić. Po jakimś czasie jednak, doceniamy ten spokój i coraz bardziej nam się podoba nasz powrót do normalności.

Już niedługo WIOSNA!

środa, 22 lutego 2012

Narkomania - mity na temat uzależnienia

Po dwutygodniowej nieobecności znowu jestem na grupie. Kiedy zabrałam głos, poprosiłam zebranych o wypełnienie ankiety na temat postaw rodziców dzieci uzależnionych od narkotyków, o której pisałam w poprzednim poście.
Myślę, że warto mówić na temat uzależnień, warto zabierać głos tam, gdzie to jest tylko możliwe. Zatrważająca jest, bowiem niewiedza naszego społeczeństwa na temat narkomanii.

Niedawno usłyszałam, że naćpany nastolatek na pewno nie jest w stanie pójść do kina, nawet na drugi dzień. Prawda jest taka, że młodzian może naćpać się w drodze do szkoły, potem przesiedzieć tam kilka godzin i wrócić do domu już bez wyraźnych oznak brania.

Włos się jeży na głowie, kiedy rodzice na grupie opowiadają o Policjantach, którzy stając w obronie nastoletnich narkomanów, tłumaczą zrozpaczonym rodzicom, że przecież teraz większość młodych ludzi pali marihuanę. Według tych "stróżów prawa", rodzice niepotrzebnie robią ze swoich dzieci narkomanów, bo przecież nawet rząd jest za legalizacją narkotyków.

Jaką wiedzę o uzależnieniach ma młoda pani Sędzia, która na rozprawie ubliża matce, proszącej o zalecenie leczenia dla dziecka? Wymiar sprawiedliwości dopatrzył się u tej matki chęci pozbycia się problemu.

Kto, jak kto, ale lekarz mógłby mieć trochę więcej wiedzy na temat uzależnień i nie powinno mu być obce pojęcie współuzależnienia. Co jednak począć, kiedy podczas wizyty, na stwierdzenie matki, że jej syn jest uzależniony, a ona sama współuzależniona, Pani doktor pyta: "Czy to znaczy, że brała pani narkotyki razem z synem?"
Po prostu ręce opadają!

środa, 15 lutego 2012

Współuzależnienie - postawy rodziców wobec dzieci uzależnionych od narkotyków

Długo broniłam się przed łykaniem chemii, ale ból gardła, który zamiast słabnąć - nasilał się i wieczorna gorączka, ostatecznie zmusiły mnie do sięgnięcia po antybiotyk. Dzisiaj kolejny dzień mojego zwolnienia lekarskiego, dlatego nie ma mowy o wychodzeniu z domu. Leżąc więc pod kocem, z kotem na kolanach, postanowiłam wypełnić ankietę dla rodziców, którą jakiś czas temu przysłała mi Kasia. Kasia jest studentką Uniwersytetu Szczecińskiego i pisze pracę magisterską na temat postaw rodziców wobec dzieci z problemem uzależnienia od narkotyków. Pytania ankiety nie są trudne, ale wymagają chwili zastanowienia, refleksji, próby przeanalizowania własnych uczuć i postaw. Wygospodarujcie, proszę, chwilę czasu na wykonanie tego ćwiczenia, polecam. Podaję link do tej ANKIETY i adres mailowy Kasi , na który możecie odesłać ankietę po wypełnieniu. Informacja o badaniach pojawiła się także na Forum Rodziców, którego jestem moderatorką. Tutaj podaję link do posta Kasi, z jej prośbą o wypełnienie ankiety. Ze względu na termin oddania pracy, wypełnione ankiety można przesyłać do końca lutego 2012r. Dziękuję w imieniu przyszłej Pani magister, której życzę powodzenia na obronie.

środa, 8 lutego 2012

Grupa wsparcia - nic na siłę

Od kilku dni kiepsko się czuję i wcale bym dzisiaj nie poszła na Strumykową, gdyby nie prośba Henryka o krótkie spotkanie przed grupą wsparcia. Zanim wyszłam, jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem spotkania, zdążyłam zamienić kilka słów ze znajomą. Nie było jej na paru ostatnich spotkaniach, bo jak mówi, zapragnęła odpoczynku od tego tematu. Potrzebowała także czasu na własną refleksję, żeby w sensowny sposób poukładać sobie to wszystko, czego dowiedziała się tutaj. Pocieszyłam ją, że nie ona jedna ma taką potrzebę. Inni rodzice podobnie, ja sama też robiłam czasem "przerwę", żeby odsapnąć. Powody były różne: a to chwilowy bunt i zwątpienie w metody zalecane przez terapeutów, a to zażenowanie brakiem postępów w naszej terapii, albo też wyczerpanie spowodowane nadmiarem trudnych spraw poruszanych na każdym spotkaniu. Mija trochę czasu zanim dorobimy się "grubej skóry" chroniącej nas przed tym, żeby za mocno nie czuć. Taki swoisty pancerz pozwala nam znosić ogrom cierpień nie tylko naszych własnych i naszych bliskich, ale także innych rodziców, którzy tak samo jak my walczą o swoje dzieci.

środa, 1 lutego 2012

Współuzależnienie - terapeutyczna siła grupy

Kiedy dzisiaj szykowałam się do wyjścia na grupę, myślałam o sobie, jakaż to zemnie dzielna kobieta, bo w taką pogodę wychodzę z domu. Myślałam, że silny mróz wystraszy większość rodziców. Wchodzę do Poradni, a tam jak zwykle pełna sala - jakieś 25 osób. To jest już spora grupa ludzi, którzy mówią sobie rzeczy nie zawsze przyjemne, ale zawsze bardzo prawdziwe. Usłyszeć poruszającą historię opowiedzianą przez jedną osobą to nie mało, ale usłyszeć kilka takich opowieści, które do złudzenia przypominają nasze własne przeżycia, to już daje do myślenia. Takie jest terapeutyczne działanie grupy. Podobnie działa społeczność w ośrodku gdzie leczą się nasze dzieci. Tam uzależniony człowiek, przez cały czas terapii, która zwykle trwa około roku, ma okazję słuchać prawdy o sobie. Takiej siły przekonywania nie ma jedna osoba, choćby najbardziej starająca się matka, czy zaangażowany ojciec.

środa, 25 stycznia 2012

Współuzależnienie - kryzysy

Dzisiaj na grupie są dwie mamy, które przychodzą tu od niedawna. Widać, że trudno im pogodzić się z myślą o umieszczeniu dziecka w ośrodku. Nie miały jeszcze okazji doświadczyć na „własnej skórze” najbardziej destrukcyjnych skutków zażywania narkotyków przez dziecko. To jest: oszustw, kradzieży, agresji słownej i fizycznej. Ktoś może powiedzieć: „Na szczęście”, ale kto inny powie: „Na nieszczęście...” i doda „...dla dziecka”. Nieszczęściem jest tu, postępujący niezauważalnie dla rodziców, proces coraz głębszego wchodzenia dziecka w uzależnienie. Jaskrawe zmiany w zachowaniu dziecka pojawiają się dopiero, kiedy rodzice zaczynają stawiać granice. Stawianie takich granic wywołuje głębokie kryzysy, które już nie pozostawiają wątpliwości, że dziecko powinno trafić do ośrodka. Wystarczyłoby, aby te wahające się mamy przestały dawać pieniądze, zlikwidowały dostęp do Internetu, czy komputera, zaczęły wymagać punktualności w powrotach dziecka do domu, wywiązywania się z codziennych obowiązków, a wnet przekonałyby się na co stać ich dziecko. Zobaczyłyby na własne oczy, jakie zmiany w osobowości dziecka powoduje zażywanie narkotyków.

środa, 18 stycznia 2012

Koncert

Dzisiaj nie idę na grupę, bo wybieram się z koleżanką na koncert do OdNowy. Zagra tam i zaśpiewa dwunastoletnia dziewczynka – Majka Babyszka. Taka młoda osoba, a już koncertuje i to wykonując wymagającą nieprzeciętnych umiejętności muzykę jazzową.

Sympatyczny koncert, a Majka to bardzo miła, młoda osoba.

środa, 11 stycznia 2012

Współuzależnienie - przełamywanie schematów

Dzisiaj znowu pełna sala i wszystkie miejsca "po zewnętrznej" zajęte. Można jeszcze usiąść wewnątrz kręgu, ale wtedy siedzi się plecami do niektórych i nie jest to specjalnie komfortowe. Z tym zajmowaniem miejsc, to jest ciekawa sprawa. Już kiedyś zauważyłam, że większość osób siada na "swoim miejscu". Zazwyczaj jest to miejsce, które przypadło nam zająć, kiedy po raz pierwszy przyszliśmy na grupę. Przyzwyczajamy się do różnych rzeczy. Czasem do takich, do których nie sposób się przyzwyczaić: do poniżania, do zastraszania, do ciągłego lęku o dziecko, do bezradności i całego tego piekła współuzależnienia. Wychodzenie z tego zaklętego kręgu, to przełamywanie utartych schematów, według których działaliśmy do tej pory. Dotychczas chroniliśmy swoje dziecko przed bolesnymi skutkami brania narkotyków. Nie chcieliśmy, aby cierpiało, ponosiło straty. Zdrowiejąc, uczymy się robić coś wbrew sobie. To nie jest łatwe, bo w nowej sytuacji nie czujemy się pewnie. Łatwiej powtarzać stare zachowania i tkwić w tym samym miejscu.

A może by tak przesiąść się i zobaczyć nową rzeczywistość?

Ja także mam "swoje miejsce" na grupie, ale pamiętam też, żeby patrzeć z innej perspektywy ;-)

środa, 4 stycznia 2012

Bez Agnieszki

Dzisiaj mija sześć miesięcy bez Agnieszki...

Wspominam nasz ostatni, wspólny piknik na Barbarce, zaledwie jeden dzień przed niespodziewanym odejściem Agnieszki. Zanim się rozeszliśmy, kiedy żegnałam się z Agnieszką, usłyszałam znajome: "Pamiętaj Małgosiu - jesteś najważniejsza!"
Każdy z nas rodziców w miejsce imienia Małgosia może wstawić swoje własne imię, bo dla Agnieszki my wszyscy byliśmy najważniejsi. Zawsze współodczuwała z rodzicami ich ból, cierpienie, zagubienie. Zawsze była po naszej stronie. Chciała pomagać właśnie nam, rodzicom i robiła to niezwykle skutecznie.

Od pierwszego spotkania na grupie wsparcia dla rodziców, zaufałam Im obojgu – Agnieszce i Henrykowi. Henryk często powtarza, że ratując swoje dziecko, nie możemy kierować się uczuciami. Zamroziłam więc swoje serce, rozum chyba też poszedł w odstawkę i działając jak automat, próbowałam wprowadzać w życie trudne, niezrozumiałe wtedy dla mnie metody motywowania syna do leczenia.
Okazuje się, że nie tylko dla mnie te metody były niezrozumiałe. Nawet policjanci, którzy z racji wykonywanego zawodu powinni orientować się w tej problematyce, próbowali nas zniechęcić do działania. Ale my z mężem mieliśmy na to jedną odpowiedź: Chodzimy na spotkania grupy wsparcia w Poradni "Powrót z U" przy ul. Strumykowej 4 i tam uczymy się, że właśnie w ten sposób ratujemy swoje dziecko.

Agnieszko, dziękuję Ci za życie mojego syna i szczęście naszej rodziny.