środa, 18 sierpnia 2010

Zmieniać się - terapia współuzależnienia



Przez trzy tygodnie nie napisałam nic nowego na blogu, ale w końcu są wakacje, wyjazdy i zmiany, zmiany, zmiany...


W czasie długich, bieszczadzkich wędrówek, mogłam porozmawiać z samą sobą i dowiedzieć się od siebie ciekawych rzeczy:

Po schodach korzeni
Po schodach kamieni
Po mozaice liści
Poznaję, że nie ma drugiej takiej samej chwili


Możemy przechodzić tą samą drogą dwa razy, ale ani my, ani droga, nigdy już nie będziemy tacy sami.

Na grupę dotarłam jak zwykle trochę spóźniona. W sali, na stoliku, wśród innych materiałów edukacyjnych, leżała karteczka:

"Współuzależnioną jest osoba, która pozwala na to, by zachowanie innej osoby oddziaływało na nią ujemnie i która obsesyjnie stara się kontrolować zachowanie oddziałującej na nią w ten sposób osoby."

Tekst postanowiłam potraktować, jako swoisty rachunek sumienia. Skoro chodzę już tak długo na spotkania, to czy coś w tym czasie ze sobą zrobiłam? Czy się zmieniłam?
Co do pierwszej części definicji osoby współuzależnionej myślę, że nauczyłam się stawiać granice, które jasno określają na co się nie godzę, szanuję siebie i oczekuję tego od moich dzieci.

Trochę gorzej widzę moje postępy w kwestii "odcięcia pępowiny".
Syn, co prawda, nie mieszka z nami, ale był to jego pomysł, który na początku nie bardzo mi się podobał. Pewnie odezwała się we mnie niezdrowa chęć kontrolowania życia mojego, dorosłego już przecież, dziecka. Teraz jednak dostrzegam pozytywy takiego rozwiązania i cieszę się, że zaufałam mądrości mojego zdrowiejącego syna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz