środa, 29 lutego 2012

Współuzależnienie - wyjazd dziecka do ośrodka


"Jak radzicie sobie z tą ciszą, która zapada w domu, po wyjeździe dziecka do ośrodka?"

Takie pytanie zadała nam Agnieszka, nowa kierowniczka Poradni. To pytanie było jednocześnie informacją zwrotną, skierowaną do matki dwóch uzależnionych chłopców. Jeden z jej synów jest już w ośrodku, a drugi niedługo też pojedzie na leczenie. Agnieszka słusznie zauważyła, że pustka, jaka zapanuje w domu, po wyjeździe dzieci, może być dla matki nie do zniesienia.

Wyjazd uzależnionego do ośrodka, oznacza zwykle dla reszty domowników, koniec z awanturami i późnymi powrotami do domu. Dla jego rodziców to także koniec "wojny nerwów" i całej tej bieganiny myśli: Gdzie teraz jest moje dziecko? Co robi? Czy jest trzeźwe? Czy nic mu nie grozi? Czy nie wplątało się w jakieś kłopoty?

Kiedy dziecko jest w ośrodku, nasz dom i naszą głowę wypełniają cisza i spokój. Większość rodziców doświadcza takich odczuć. Początkowo jest to zaskakujące, bo inne od tego, do czego już zdążyliśmy się przyzwyczaić. Po jakimś czasie jednak, doceniamy ten spokój i coraz bardziej nam się podoba nasz powrót do normalności.

Już niedługo WIOSNA!

środa, 22 lutego 2012

Narkomania - mity na temat uzależnienia

Po dwutygodniowej nieobecności znowu jestem na grupie. Kiedy zabrałam głos, poprosiłam zebranych o wypełnienie ankiety na temat postaw rodziców dzieci uzależnionych od narkotyków, o której pisałam w poprzednim poście.
Myślę, że warto mówić na temat uzależnień, warto zabierać głos tam, gdzie to jest tylko możliwe. Zatrważająca jest, bowiem niewiedza naszego społeczeństwa na temat narkomanii.

Niedawno usłyszałam, że naćpany nastolatek na pewno nie jest w stanie pójść do kina, nawet na drugi dzień. Prawda jest taka, że młodzian może naćpać się w drodze do szkoły, potem przesiedzieć tam kilka godzin i wrócić do domu już bez wyraźnych oznak brania.

Włos się jeży na głowie, kiedy rodzice na grupie opowiadają o Policjantach, którzy stając w obronie nastoletnich narkomanów, tłumaczą zrozpaczonym rodzicom, że przecież teraz większość młodych ludzi pali marihuanę. Według tych "stróżów prawa", rodzice niepotrzebnie robią ze swoich dzieci narkomanów, bo przecież nawet rząd jest za legalizacją narkotyków.

Jaką wiedzę o uzależnieniach ma młoda pani Sędzia, która na rozprawie ubliża matce, proszącej o zalecenie leczenia dla dziecka? Wymiar sprawiedliwości dopatrzył się u tej matki chęci pozbycia się problemu.

Kto, jak kto, ale lekarz mógłby mieć trochę więcej wiedzy na temat uzależnień i nie powinno mu być obce pojęcie współuzależnienia. Co jednak począć, kiedy podczas wizyty, na stwierdzenie matki, że jej syn jest uzależniony, a ona sama współuzależniona, Pani doktor pyta: "Czy to znaczy, że brała pani narkotyki razem z synem?"
Po prostu ręce opadają!

środa, 15 lutego 2012

Współuzależnienie - postawy rodziców wobec dzieci uzależnionych od narkotyków

Długo broniłam się przed łykaniem chemii, ale ból gardła, który zamiast słabnąć - nasilał się i wieczorna gorączka, ostatecznie zmusiły mnie do sięgnięcia po antybiotyk. Dzisiaj kolejny dzień mojego zwolnienia lekarskiego, dlatego nie ma mowy o wychodzeniu z domu. Leżąc więc pod kocem, z kotem na kolanach, postanowiłam wypełnić ankietę dla rodziców, którą jakiś czas temu przysłała mi Kasia. Kasia jest studentką Uniwersytetu Szczecińskiego i pisze pracę magisterską na temat postaw rodziców wobec dzieci z problemem uzależnienia od narkotyków. Pytania ankiety nie są trudne, ale wymagają chwili zastanowienia, refleksji, próby przeanalizowania własnych uczuć i postaw. Wygospodarujcie, proszę, chwilę czasu na wykonanie tego ćwiczenia, polecam. Podaję link do tej ANKIETY i adres mailowy Kasi , na który możecie odesłać ankietę po wypełnieniu. Informacja o badaniach pojawiła się także na Forum Rodziców, którego jestem moderatorką. Tutaj podaję link do posta Kasi, z jej prośbą o wypełnienie ankiety. Ze względu na termin oddania pracy, wypełnione ankiety można przesyłać do końca lutego 2012r. Dziękuję w imieniu przyszłej Pani magister, której życzę powodzenia na obronie.

środa, 8 lutego 2012

Grupa wsparcia - nic na siłę

Od kilku dni kiepsko się czuję i wcale bym dzisiaj nie poszła na Strumykową, gdyby nie prośba Henryka o krótkie spotkanie przed grupą wsparcia. Zanim wyszłam, jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem spotkania, zdążyłam zamienić kilka słów ze znajomą. Nie było jej na paru ostatnich spotkaniach, bo jak mówi, zapragnęła odpoczynku od tego tematu. Potrzebowała także czasu na własną refleksję, żeby w sensowny sposób poukładać sobie to wszystko, czego dowiedziała się tutaj. Pocieszyłam ją, że nie ona jedna ma taką potrzebę. Inni rodzice podobnie, ja sama też robiłam czasem "przerwę", żeby odsapnąć. Powody były różne: a to chwilowy bunt i zwątpienie w metody zalecane przez terapeutów, a to zażenowanie brakiem postępów w naszej terapii, albo też wyczerpanie spowodowane nadmiarem trudnych spraw poruszanych na każdym spotkaniu. Mija trochę czasu zanim dorobimy się "grubej skóry" chroniącej nas przed tym, żeby za mocno nie czuć. Taki swoisty pancerz pozwala nam znosić ogrom cierpień nie tylko naszych własnych i naszych bliskich, ale także innych rodziców, którzy tak samo jak my walczą o swoje dzieci.

środa, 1 lutego 2012

Współuzależnienie - terapeutyczna siła grupy

Kiedy dzisiaj szykowałam się do wyjścia na grupę, myślałam o sobie, jakaż to zemnie dzielna kobieta, bo w taką pogodę wychodzę z domu. Myślałam, że silny mróz wystraszy większość rodziców. Wchodzę do Poradni, a tam jak zwykle pełna sala - jakieś 25 osób. To jest już spora grupa ludzi, którzy mówią sobie rzeczy nie zawsze przyjemne, ale zawsze bardzo prawdziwe. Usłyszeć poruszającą historię opowiedzianą przez jedną osobą to nie mało, ale usłyszeć kilka takich opowieści, które do złudzenia przypominają nasze własne przeżycia, to już daje do myślenia. Takie jest terapeutyczne działanie grupy. Podobnie działa społeczność w ośrodku gdzie leczą się nasze dzieci. Tam uzależniony człowiek, przez cały czas terapii, która zwykle trwa około roku, ma okazję słuchać prawdy o sobie. Takiej siły przekonywania nie ma jedna osoba, choćby najbardziej starająca się matka, czy zaangażowany ojciec.